Kamil Netz: W tej lidze nie ma czasu i miejsca na słabości

Celem MKS-u Henri Lloyd jest utrzymanie w I lidze. Brodnicki klub od początku sezonu nie ma szczęścia, ale jak mówi Kamil Netz, nie wpływa to negatywnie na zainteresowanie piłką ręczną w tym mieście.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
W sobotę MKS Henri Lloyd Brodnica był bliski pokonania Wolsztyniaka Wolsztyn. Beniaminek I ligi przez długi czas prowadził z doświadczonym rywalem, jednak ostatecznie górą byli szczypiorniści z Wielkopolski. - Dwa punkty były na wyciągnięcie ręki. Cały czas się jednak uczymy. Potrzebujemy jeszcze ogrania w I lidze, aby takie spotkania, jak to z bardziej doświadczoną drużyną z Wolsztyna, rozstrzygać na swoją korzyść - powiedział Kamil Netz, prawy rozgrywający klubu z Brodnicy.
To już druga z rzędu minimalna porażka drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego. - Przegrane w taki sposób bolą podwójnie. Kontrolujemy spotkanie przez 50 minut, po czym przychodzi regres i rywal przejmuje inicjatywę, co w konsekwencji powoduje utratę dwóch punktów. Moment demobilizacji, który pojawia się po takim zdarzeniu nadrabiamy poświęceniem i ciężką pracą już następnego dnia na treningu - przekazał leworęczny szczypiornista. W ubiegłym sezonie urodzony w 1996 roku szczypiornista zdobył 118 bramek w 22 meczach i był najskuteczniejszym zawodnikiem swojej drużyny. Teraz po awansie do wyższej klasy rozgrywkowej, ma okazję zmierzyć się z bardziej doświadczonymi rywalami. - Mam świadomość, że pierwsza liga to już zaplecze PGNiG Superligi i nie ma w niej przypadkowych zawodników. Dzięki grze w drugiej lidze nabraliśmy pewności siebie do tego, by rywalizować z zespołami, które regularnie grają na pierwszoligowych parkietach. W tej lidze nie ma czasu i miejsca na słabości. Każdy błąd jest skrupulatnie wykorzystywany, a mecze to głównie ciężka praca w obronie i próba realizacji założeń trenera, by rozbijać defensywę rywala - zauważył Netz.

Wychowanek brodnickiego klubu ma na swoim koncie kilka powołań do kadry młodzieżowej, a fakt że jest leworęcznym rozgrywającym sprawia, że niedługo może znaleźć się w kręgu zainteresowania innych klubów. - Staram się skupiać na tym, co jest teraz. Obecnie gram w Brodnicy i to jest dla mnie najważniejsze. Każdego dnia daję z siebie 110 procent i mam nadzieję, że w przyszłości przyniesie to pożądane przeze mnie rezultaty - przyznał zawodnik, który nie chce więcej mówić o tym, gdzie chciałby występować za pięć sezonów. - Co do przyszłego klubu, każdy ma swoje marzenia i ja też takowe posiadam. Na tę chwilę nie chcę się jednak nimi dzielić - dodał.

MKS Henri Lloyd Brodnica to na razie drużyna nie będąca na ustach kibiców w całej Polsce, jednak na lokalnym podwórku wzbudza spore zainteresowanie. Fani MKS-u wypełniają miejscową halę i mają zdecydowanie najwyższą frekwencję w swojej grupie I ligi. - Atmosfera na trybunach zawsze jest wspaniała. Fantastyczny doping sprawia, że podczas meczów u siebie wierzymy w to, że możemy pokonać każdego rywala. Hala zawsze jest wypełniona do ostatniego miejsca i kibice są z nami na dobre i na złe. Klub z każdym sezonem się rozwija, czego dowodem jest stosunkowo szybki awans z trzeciej do pierwszej ligi. Wszyscy w klubie są optymistami i z nadzieją patrzą w przyszłość - zakończył Kamil Netz.

Czy MKS Henri Lloyd Brodnica utrzyma się w I lidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×