Wrocławianie na Pomorze pojechali ze sporymi nadziejami na poprawienie swojego dorobku punktowego. Ekipa trenera Piotra Przybeckiego udanie rozpoczęła starcie z faworyzowanym MMTS-em, przez niemal całą pierwszą połowę utrzymując się na prowadzeniu. Słaby start drugiej części meczu sprawił jednak, że to gospodarze sobotnich zawodów zeszli z parkietu ciesząc się z wygranej.
[ad=rectangle]
- To był dla nas ciężki mecz. W pierwszej połowie mieliśmy szansę odskoczyć na trzy czy cztery bramki, niestety tego celu nie udało się zrealizować. Mieliśmy szansę nawiązać równorzędną walkę, niestety głupie błędy w ataku i stracone piłki sprawiły, że MMTS nam odjechał - komentuje na oficjalnej stronie klubu skrzydłowy Śląska, Łukasz Białaszek.
Wrocławianie drugą połowę rozpoczęli od stanu 1:6, przez co w 38. minucie przegrywali już 14:19. Pięć zdobytych pod rząd bramek pozwoliło im jednak wrócić do gry, lecz decydujący kwadrans należał do MMTS-u, który ostatecznie zwyciężył 32:27.
Co w ocenie Białaszka zadecydowało o porażce Śląska? - Kwidzynianie zagrali zdecydowanie bardziej konsekwentniej od nas. W drugiej połowie popełniliśmy za dużo błędów taktycznych i oni to wykorzystali - dodał skrzydłowy.
Po dziesięciu kolejkach podopieczni trener Przybeckiego z dorobkiem pięciu punktów zajmują przedostatnie miejsce w stawce. Szansę poprawy swojego dorobku wrocławianie mieć będą w niedzielę, kiedy podejmą PGE Stal Mielec.
Źródło: wks-slask-wroclaw.com