Po dwóch pierwszych meczach w Hiszpanii duński selekcjoner polskiej kadry nie może być zadowolony z postawy swoich zawodniczek. Polki w premierowym spotkaniu uległy gospodyniom 17:23, w sobotę zaś przegrywając różnicą aż jedenastu bramek z aktualnymi mistrzyniami świata, Brazylijkami.
- Zawsze jest trudno grać przeciw drużynom, które praktycznie przez cały mecz preferują bardzo szybką grę. Tak właśnie grają zespoły Hiszpanii i Brazylii z agresywną obroną, z zagraniami jeden na jeden. To momentami wręcz doskonałe wykonanie - charakteryzuje grę rywalek trener Rasmussen.
[ad=rectangle]
Choć szkoleniowiec polskiej kadry ma świadomość, że wynikom jego zespołu w Maladze towarzyszy spora krytyka, to zwraca uwagę na aspekt szkoleniowy tych sparingów.
- Ten weekend ma nam pomóc w tym, aby w przyszłości lepiej radzić sobie z takimi rywalami. Nie zapominajmy, że jesteśmy w ciężkim treningu, co oczywiście ma przełożenie na wyniki. Przyznaję, że nie możemy być z nich zadowoleni. Stwarzaliśmy dużo sytuacji rzutowych, ale skuteczność zdecydowanie mogła był wyższa - dodaje.
Szansę poprawienia humorów i podbudowania nadszarpniętych morale Biało-czerwone mieć będą już w niedzielę, gdy w ostatnim meczy turnieju zagrają z Tunezyjkami. Spotkanie zaplanowane zostało na godz. 11:00 i będzie ostatnim występem polskich zawodniczek przed grudniowymi mistrzostwami Europy na Węgrzech i w Chorwacji.
- Każdy dzień przybliża nas do mistrzostw Europy. Mecz z Tunezją zakończy nasz udział w turnieju. To szansa na lepszą grę. Spróbujemy zakończyć go dobrym akcentem - kończy Rasmussen.