Mielecki zespół rywalizację z szczypiornistami wrocławskiego klubu rozpoczął od prowadzenia 6:2, jednak zawodnicy Piotra Przybeckiego do końca pierwszej połowy prowadzili w miarę wyrównaną walkę z rywalami, tuż przed przerwą zmniejszając straty do trzech trafień (9:12). Po zmianie stron Czeczeńcy wrzucili jednak wyższy bieg i w 42. minucie wygrywali już 19:11.
[ad=rectangle]
Od tego momentu ekipa Pawła Nocha w pełni kontrolowała wydarzenia na parkiecie i ostatecznie zwyciężyła 27:17. Takim obrotem spraw zawiedziony był rozgrywający Śląska Wrocław, Grzegorz Garbacz.
- Ciężko coś powiedzieć po takim meczu, gdzie przez pierwszą połowę walczyliśmy i staraliśmy się trzymać blisko Mielca. Wiadomo, to przeciwnik, który walczy o czwarte czy piąte miejsce w tabeli, a może nawet i o trzecią lokatę - stwierdził.
W ocenie doświadczonego rozgrywającego o porażce wrocławian ze Stalą zadecydował bardzo słaby okres gry tuż po przerwie.
- Początek drugiej połowy zadecydował o tym, że Stal odjechała nam na kilka bramek. Wtedy staraliśmy się zmniejszyć jakąś tę różnicę,ale popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów, a brak powrotu do obrony zadecydował o tym, że rywale odjechali nam na dziesięć bramek. W końcówce staraliśmy się już przegrać ten mecz jak najmniejszą ilością bramek - dodał Garbacz.
Po niedzielnej porażce wrocławianie zakończyli pierwszą rundę rozgrywek na przedostatniej pozycji w lidze. Do bezpiecznego 9. miejsca tracą w tej chwili dwa punkty, choć dystans ten w środę może powiększyć się do trzech oczek.
Źródło: wks-slask-wroclaw.com