Drużyna szkoleniowca Edwarda Jankowskiego rozegrała w środę pierwszy mecz 1/4 Pucharu Polski. Mimo że KGHM Metraco Zagłębie Lubin przez większość pojedynku utrzymywało wyższą przewagę, Energa AZS Koszalin zniwelowała straty do zaledwie dwóch oczek. To bardzo dobry wynik w kontekście rewanżu przed własną publicznością. Czy atut własnego parkietu pomoże Akademiczkom w awansie do Final Four?
[ad=rectangle]
- Fajnie, że przegrałyśmy tylko dwoma bramkami, ze względu na to, że u nas będzie łatwiej to odrobić. Taka przewaga to nie jest dużo w piłce ręcznej, wystarczy półtorej minuty gry. Myślę, że w tej rozgrywce pucharowej możemy pokusić się o wyższe zwycięstwo w Koszalinie - powiedziała po środowym spotkaniu Aleksandra Kobyłecka, zawodniczka koszalińskiego klubu.
Tak się złożyło, że między rywalizacją w Pucharze Polski Akademiczki zagrają z lubińską siódemką także w lidze. Pojedynek zapowiada się arcyciekawie, ponieważ ekipy sąsiadują ze sobą w ligowej klasyfikacji. To jedno ze spotkań, które może zaważyć na tym, z którego miejsca przystąpią koszalinianki do najważniejszej części sezonu. Obecnie plasują się na trzecim miejscu, ale mają rozegrany o jeden mecz więcej niż rywal.
- Wydaje mi się, że po stronie lubinianek jest troszkę łatwiej, ponieważ trenerka może rotować składem i nie odkrywać kart od razu. Wszystkie zawodniczki nie muszą być wykorzystywane do gry. My mamy jeden skład ze zmianą na środku, także będzie nam ciężko, ale wszyscy się znają jak łyse konie, więc to, że gramy trzy mecze pod rząd nie ma żadnego znaczenia. Obyśmy wytrzymały fizycznie, w sensie uniknęły kontuzji - skomentowała szczypiornistka.
Mecze koszalinianek z KGHM Metraco Zagłębiem Lubin obfitują zawsze w wielkie emocje. Tym razem nie powinno być inaczej, co pokazał już pierwszy pojedynek Pucharu Polski. - Uważam, że fajnie się będzie grało. Generalnie chyba lubimy ze sobą grać. To jest walka wręcz, bardzo niski wynik, dużo karnych i kar, także na pewno to dobre widowisko, a u nas kibice wręcz uwielbiają takie mecze. Zapraszamy także kibiców Miedziowych. Myślę, że zobaczymy jakieś pomarańczowe barwy u nas w Koszalinie - zakończyła Aleksandra Kobyłecka.