Wojciech Nowiński: Różnica w postawie bramkarzy była kolosalna

Newspix / NORBERT BARCZYK
Newspix / NORBERT BARCZYK

Wojciech Nowiński zwrócił uwagę, że różnica pomiędzy postawą bramkarzy Polski i Niemiec była kolosalna. Właśnie postawę w bramce oraz obronę należy jak najszybciej poprawić przed kolejnymi meczami.

Wojciech Nowiński znalazł szereg przyczyn, przez które Polacy okazali się słabsi od Niemców. - Przede wszystkim nie potrafiliśmy sobie poradzić w defensywie. W zasadzie ani przed moment nasza obrona nie była stabilnym punktem gry reprezentacji, który przeważyłby nad niemieckim atakiem. Niemcy zbyt łatwo znajdowali sytuacje rzutowe, bądź wywalczali karne. Obrona nie wyglądała tak, jak powinna wyglądać. Wiele razy przegrywaliśmy też jeden na jeden - wymienił.
[ad=rectangle]

Od początku spotkania dużo problemów naszej obronie sprawiał Steffen Weinhold. - Dużym sygnałem alarmowym był fakt, iż w dwunastej minucie miał on już na swoim koncie cztery bramki na cztery próby. Rzutowo był doskonale przygotowany, ale trudno tu mówić o zaskoczeniu. Niemcy grali w takim samym ustawieniu, jak z Czechami podczas przygotowań do mistrzostw w Katarze. Mogliśmy to przeanalizować i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Niestety nie przełożyło się to na boisko - żałuje Nowiński.

Szkoleniowiec i ekspert sportowy zwrócił uwagę na słabą postawę obu bramkarzy. - Ewidentnie nie mieli swojego dnia. Piotrek nie miał szczęścia, bo gdy tylko bronił efektownie piłki, kończyło się to karnymi i w rezultacie obaj nasi bramkarze skończyli z 20-procentową skutecznością. U Niemców słabiej bronił Heinevetter, za to Lichtlein zakończył z 38-procentową skutecznością. Różnica jest kolosalna. Właśnie bramka i defensywa niemiecka w wielu sytuacjach sprawiała nam poważne kłopoty i tu doszukiwałbym się klucza do naszej porażki. Atak Polaków był chaotyczny, ale było to spowodowane właśnie grą naszych rywali - uważa były bramkarz.

Nasi zawodnicy w drugiej części spotkania konsekwentnie odrabiali straty, by ostatecznie przegrać różnicą trzech bramek. - Obojętnie co by się nie działo, w 54 minucie był remis 25:25, a potem przegraliśmy końcówkę 1:4. Tutaj możemy długo opowiadać co działo się wcześniej, ale o wyniku zadecydowało ostatnich pięć minut. W nich ulegliśmy bezlitośnie i nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Tyle goniliśmy tylko po to, by ulec w kluczowym momencie - żałuje Wojciech Nowiński.

Z pewnością brakowało równej gry wszystkich zawodników. - Trochę osamotniony w swoich działaniach był Krzysiek Lijewski, który zagrał w drugiej linii bardzo dobry mecz rzucając siedem bramek na dziesięć rzutów, a do tego miał pięć asyst i dwa błędy. Troszkę gorzej ze skutecznością było u Michała Jureckiego, który zdobył pięć bramek, ale potrzebował na to dziewięciu prób. Miał też cztery asysty i dwa błedy. Gdzie pozostali nasi gracze? Słabiej zagrał Mariusz Jurkiewicz, który zdobył jedną bramkę na cztery rzuty. Można go tłumaczyć tym, że jest po kontuzji i nie był w rytmie meczowym. Karol Bielecki i Andrzej Rojewski byli niewidoczni, choć ten drugi był na pewno świetnie rozszyfrowany przez naszych rywali i wchodził w trudnych momentach. Ogólnie ciężar gry spoczywał na dwóch graczach - przeanalizował Nowiński.

Niewiele bramek dołożyli skrzydłowi. - Michał Daszek skończył ze stuprocentową skutecznością i wywalczył dwie piłki. Miał problemy w obronie, ale trzeba zobaczyć kto stał naprzeciw niego. Nie można mieć więc pretensji do Daszka. Na indywidualne cenzurki przyjdzie czas. To dopiero jeden mecz i możemy mieć nadzieję, że ten rezultat uda się wymazać z pamięci. Wystarczy wygrać kolejne mecze i może się okazać, że ten nie był istotny. Czwarte miejsce byłoby dla nas katastrofą. Mam świadomość, że mecz z Niemcami był kluczowy dla układu tabeli. Wszyscy liczymy na zwycięstwo z Rosją, bo z Duńczykami będzie ciężko. Zwycięstwo z Niemcami pozwoliłoby nam realnie myśleć o drugim miejscu, a teraz może być nerwowo. Zdarzało się już, że Polacy zaczynali słabo, ale pamiętamy mistrzostwa w których wyszli z grupy bez punktów i zdobyli brązowy medal. Czekam na dalszy rozwój wypadków. Analizując to, co się wydarzyło w piątek, Niemcy byli zdecydowanie lepsi w obronie i lepiej spisywał się ich bramkarz. To jednak dwa najważniejsze aspekty w piłce ręcznej, jak chce się zajść daleko na mistrzostwach świata - podsumował ekspert.

Źródło artykułu: