- Fajnie zaczęliśmy to spotkanie, mocno i twardo graliśmy w obronie, szybko biegaliśmy i sporo było też kontr. Potem jednak nasza gra się posypała. Bramkarz rywali odbił kilka piłek, a nam zabrakło chłodnej głowy po tym okresie dobrej gry. Powinniśmy wtedy uspokoić głowy i grać spokojniej - dodał polski skrzydłowy.
[ad=rectangle]
Biało-czerwoni w niedzielnym spotkaniu z Argentyńczykami przeszli drogę z piekła do nieba, po fatalnym okresie gry w końcówce pierwszej połowy odradzając się po przerwie. Świetną partię zagrał Sławomir Szmal, Krzysztof Lijewski i Michał Jurecki, dzięki czemu ostatecznie zwyciężyliśmy 24:23.
- Dobrze, że w końcówce meczu ta chłodna głowa do nas "wróciła". Odskoczyliśmy wtedy na dwie bramki, Sławek (Szmal - dop. red.) obronił natomiast kilka piłek, w tym rzuty karny, a nie zapominajmy, że to jego wyjście też było niesamowite - zaznaczył Daszek.
Niedzielne spotkanie nie było zbyt ładnym widowiskiem, obie drużyny grały dość siłowo i agresywnie, a sędziowie łącznie dwanaście razy karali zawodników dwuminutowymi wykluczeniami. - Ani my, ani rywale nie oszczędzali nas w obronie, z tym że każdy nasz kontakt z nimi kończył się ich upadkiem. To jednak ich sprawa, my w to nie wnikamy. Fajnie wysoko grali w obronie, dobrze że udało się nam znaleźć rozwiązania na ich defensywę - dodał 22-letni skrzydłowy.
Zwycięstwem nad Argentyną biało-czerwoni wykonali pierwszy krok w kierunku gry w 1/8 finału mistrzostw. - Myślę, że teraz z każdym następnym meczem będzie nam szło lepiej, bo presja była dziś ogromna. Nieważny jest jednak styl, ważne jest zwycięstwo. Teraz w naszej grze będzie coraz więcej luzu, a wyniki i styl gry będą lepsze - zakończył. Kolejne spotkanie biało-czerwoni rozegrają we wtorek z Rosją.
Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojsa