Co przesądziło o sukcesie biało-czerwonych? - Przede wszystkim zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Szwedzi momentami byli bezradni. Sławek Szmal odbił w tym meczu trzynaście czy czternaście piłek. To bardzo pomogło - przyznaje zawodnik Vive Tauronu Kielce w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
[ad=rectangle]
Duży wpływ na wynik meczu miało także to, że całe spotkanie z wysokości ławki rezerwowych obserwował zmagający się z problemami zdrowotnymi Kim Andersson. - To ich największa gwiazda. Gra Szwedów z Anderssonem wyglądałaby zupełnie inaczej. W pewnym momencie brakowało im zawodnika, a w drugiej linii musiał radzić sobie nominalny skrzydłowy. To nie był jednak problem nasz, tylko rywali - podkreśla Rosiński.
Polacy w tyłach spisali się znakomicie, po raz kolejny kiepsko wyglądał za to atak. - Najważniejsze, że nasza szarpana gra przynosi efekty. Awansowaliśmy do kolejnej rundy i zobaczymy, jak to wszystko będzie wyglądało w środę - nie kryje nasz rozmówca.
W ćwierćfinale biało-czerwoni zmierzą się z Chorwatami. - Kiedy graliśmy z nimi na mistrzostwach, za każdym razem byli od nas nieznacznie lepsi. Teraz mamy szansę się odegrać - podsumowuje z nadzieją Rosiński. - Miejmy nadzieję, że tym razem to my będziemy górą i awansujemy do półfinału. Od strefy medalowej dzieli nas tylko jeden mecz!