Osłabieni czy nie, kielczanie wciąż niepokonani w Lidze Mistrzów! - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - Dunkerque HB

W meczu 9. kolejki Ligi Mistrzów szczypiorniści Vive Tauron Kielce, pomimo licznych braków kadrowych spowodowanych kontuzjami, pokonali francuską Dunkierkę. To dziewiąty z rzędu triumf mistrza Polski.

Faworytami tego pojedynku byli kielczanie, którzy niezależnie od wyników dwóch ostatnich meczów fazy grupowej, pierwsze miejsce mieli już zapewnione. Vive Tauron Kielce to również jedyny zespół w tegorocznej edycji Champions League, który do tej pory wygrał wszystkie swoje spotkania. Największe obawy wśród kieleckich kibiców wzbudzała sytuacja kadrowa. Od zakończenia katarskich mistrzostw świata trener Talant Dujszebajew ma nie lada problem. W protokole meczowym znalazło się co prawda 14 zawodników, ale to głównie z powodów formalnych. Jednak wśród rywali także nie brakowało urazów, a Patrick Cazal postanowił wspomóc się kilkoma młodymi zawodnikami.
[ad=rectangle]
Od początku spotkania obie siódemki miały sporo problemów w defensywie, co znalazło przełożenie na dużą ilość bramek. Wystarczy wspomnieć, że po niespełna 10 minutach było 6:5 dla kielczan. Brak Michała Jureckiego, Zeljko Musy i Piotra Grabarczyka, był nadto odczuwalny. Najgroźniejszą bronią gospodarzy były natomiast kontrataki wyprowadzane po stratach rywali. Jednak również mistrzowie Francji potrafili dość łatwo wypracować sobie dobrą pozycję strzelecką. W 11. minucie goście mieli znakomitą okazję na doprowadzenie do remisu, ale pojedynek z Marinem Sego na linii 7 metra przegrał Julian Emonet i to dwukrotnie, bo karny był powtarzany.

Po dość niemrawym okresie gry w obronie, obie drużyny poprawiły ten element i tempo zdobywania bramek nieco spadło. W 18. minucie na tablicy świetlnej ponownie był remis (9:9). Co gorsza, kielczanie grali w tym czasie w podwójnym osłabieniu i kiedy Żarko Pejović wpisał się na listę strzelców, to Dunkierka objęła prowadzenie (10:9). Na więcej Vive już jednak sobie nie pozwoliło i cztery minuty później było 12:10. Duże ożywienie wniosło wejście na boisko Grzegorza Tkaczyka, ale to kapitalny Julen Aguinagalde był największą zmorą dla francuskiej obrony.

W ostatnich 5 minutach pierwszej połowy gospodarze starali się wypracować większą przewagę, aby ze spokojnymi głowami schodzić do szatni. Przy stanie 15:13 o czas poprosił trener Dujszebajew, chcąc jeszcze nieco uspokoić grę i przekazać swoim zawodnikom ostatnie uwagi. Po wznowieniu kolejnego gola dorzucił Tobias Reichmann, ale przyjezdni skutecznie potrafili się odgrywać, zwłaszcza, że kielecka defensywa wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Na kilka sekund przed końcową syreną potężną bombę posłał do francuskiej bramki Karol Bielecki, ustalając wynik pierwszej połowy na 19:15.

Po zmianie stron bardzo szybko swoją obecność na boisku zaznaczył po raz czwarty Denis Buntić i przewaga kielczan wzrosła jeszcze bardziej. Rywale nie zamierzali jednak odpuszczać, a najlepszym na to dowodem był fakt, że w kolejnych minutach Francuzi zdobyli kilka łatwych bramek. W 35. minucie wynik brzmiał 23:20, ale gdy celnie rzucił po raz kolejny także Reichmann, o czas poprosił szkoleniowiec Dunkierki. Uczulił on swoich zawodników, aby indywidualnie kryli m.in. Karola Bieleckiego, który na początku drugiej połowy siał duże spustoszenie w szeregach gości.

Przewaga wypracowana przed przerwą, utrzymywała się bardzo długo. W 40. minucie było 25:21. Kolejne akcje mistrzów Polski pokazywały, jak duży potencjał posiada Vive i jak uniwersalnych ma graczy. Było momenty, gdy na przykład skrzydłowi Ivan Cupić i Mateusz Jachlewski zagrywali do siebie jak rozgrywający z kołowym. Na kwadrans przed zakończeniem meczu szczypiorniści ze stolicy świętokrzyskiego prowadzili 27:22. Jednocześnie Dunkierka zaczęła popełniać coraz więcej błędów w ataku. Wysunięta obrona gospodarzy sprawiał im nie małe kłopoty.
 
W ostatnim kwadransie zadaniem Vive było utrzymanie kilkubramkowej przewagi. Gospodarze starali się zwalniać tempo i grać do tzw. pewnej piłki. Dzięki doświadczeniu ta sztuka udawała im się znakomicie. Francuzi wyglądali natomiast na zrezygnowanych. Kielczanom nie przeszkadzała nawet duża ilość dwuminutowych kar, których sędziowie im nie szczędzili. W 55. minucie mistrzowie Polski wciąż mieli przewagę pięciu bramek (33:28) i stało się jasne, że to oni zainkasują w tym meczu dwa punkty. Ostatecznie Vive Tauron Kielce pokonało francuską Dunkierkę 36:32. To dziewiąty z rzędu triumf mistrzów Polski w Champions League.

Vive Tauron Kielce - Dunkerque HB 36:32 (19:15)

Vive: Szmal, Sego - Tkaczyk 5, Reichmann 4, Aquinagalde 6/1, Bielecki 6, Jachlewski 2, Strlek 2, Buntić 5/1, Cupic 6/1.
Karne: 3/3
Kary: 12 min. (Buntić, Cupić, Strlek, Tkaczyk po 2 min.; Jachlewski 4 min.)

Dunkierka: Gerard, Annotel 1 - Billant 1, Lamon 2, Joumel 1, Nagy, Touati, Causse 3, Annotel, Emonet 4/2, Guillard 4, Nieto 3, Pejović 3, Pelayo 1, Mokrani 4, Butto 5/4.
Karne: 6/7
Kary: 4 min. (Causse i Nieto po 2 min.)

Widzów: 4.000
Sędziowie: Bogdan Nicolae Stark i Mihai Stefan Romeo (Rumunia)
Delegat EHF: Victor Poladenko

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Dinamo Bukareszt 10 7 0 3 293:280 14
2 Orlen Wisła Płock 10 7 0 3 278:250 14
3 Elverum Handball 10 6 1 3 278:272 13
4 Abanca Ademar Leon 10 5 2 3 252:251 12
5 Riihimaeki Cocks 10 2 2 6 246:269 6
6 Wacker Thun 10 0 1 9 268:293 1
Źródło artykułu: