MMTS Kwidzyn nie sprawił niespodzianki w Szczecinie, choć na takową niezmiernie liczono. Obecny terminarz sprzyja jednak drużynie prowadzonej przez Krzysztofa Kotwickiego. Ekipa z województwa pomorskiego stanie w najbliższym czasie w szranki z trzema zespołami, którym może odebrać punkty i tym samym wskoczyć nawet na 6. lokatę. - Teraz zostają nam trzy mecze, w których musimy zdobyć 6 punktów, żeby zająć szóste miejsce. Możliwe, że jeszcze przyjedziemy w tym sezonie tutaj do Szczecina - z lekkim uśmiechem na twarzy stwierdził Antoni Łangowski.
[ad=rectangle]
Na papierze MMTS wydaje się faworytem w dwóch następnych spotkaniach, tj. przeciwko Nielbie Wągrowiec oraz Śląskowi Wrocław. - Tylko tak się wydaje, że te punkty są łatwe do zdobycia. Nikt nie odda nam ich za darmo. Musimy włożyć całe swoje serce w to, żeby je zdobyć. Liczymy na to, że dopiszemy je do swojego stanu posiadania zarówno na własnej hali, jak i we Wrocławiu. Możemy coś jeszcze pozytywnego wyciągnąć z tego sezonu i powalczyć o jakieś wysokie miejsce - dodał z pełną powagą rozgrywający kwidzynian.
Na dobre wyniki w ostatnich spotkaniach liczy także Paweł Kiepulski. - Wydaje mi się, że poza Wisłą Płock i Vive Tauron Kielce każdy z każdym można powalczyć. U siebie wszystkie drużyny są mocne. Nie ukrywajmy, każdy będzie próbował łapać punkty gdziekolwiek będzie można. Dla nas najważniejsza jest koncentracja i konsekwencja - zaznaczył 28-letni wychowanek lubińskiego Zagłębia.
Jak się okazuje, wągrowczanie przed bardzo ważnymi dla nich spotkaniami zostali jeszcze bardziej osłabieni. Nie chodzi już tylko o kontuzje, które starają się wyleczyć: Bartosz Świerad, Robert Kamyszek czy też Dariusz Widziński. Zarząd klubu postanowił odsunąć od treningów z pierwszą drużyną Artura Barzenkou. Ta sytuacja nie nastraja optymistycznie tuż przed końcem rozgrywek fazy zasadniczej PGNiG Superligi.
Spotkanie MMTS-u z Nielbą zostanie rozegrane w najbliższą sobotę. Początek rywalizacji o godzinie 17.00. Zawody poprowadzą Dariusz i Jakub Mroczkowscy.