Dalej jesteśmy faworytem - rozmowa z Mariuszem Jurasikiem, rozgrywającym Górnika Zabrze

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Bez takich zawodników jak Michał Kubisztal, Patryk Kuchczyński czy Robert Orzechowski Górnik straci dużo na jakości czy dublerów uda się odnaleźć?

- Jeśli tylko będą na to fundusze i prezes Bogdan Kmiecik będzie chciał, żeby ta drużyna była silna i zechce zastąpić zawodników, którzy od nas odchodzą minimum tak samo dobrymi czy nawet lepszymi - to szanse są zawsze. Wszystko uzależnione jest od finansów i wizji prezesa, który pewnie po meczach z Azotami będzie wiedział, w którą stronę chce klub poprowadzić. Możemy zespół odmłodzić i walczyć o miejsca 3-6 lub dalej się wzmacniać i starać się równać do Vive Kielce i Wisły Płock.

Która z tych opcji byłaby twoim zdaniem dla Górnika lepsza?

- Chciałbym kontynuować budowę silnej drużyny i klubu, który na dobre zagości w ścisłej trójce. Dlatego też - gdybym to ja miał wybierać - to życzyłbym sobie, żeby do klubu w miejsce zawodników, którzy odejdą przyszli pełnowartościowi zmiennicy. Nie wiem jak to będzie, bo o wszystkim decyduje nasz guru Bogdan Kmiecik. Szkoda byłoby jednak zaprzepaścić nasz wysiłek z ostatnich 2-3 lat. Sam prezes w klubie jest jeszcze dłużej i wie, jaką ma wizję. Ja chciałbym, by Górnik był dalej klubem ze ścisłej czołówki.

Powodzenie negocjacji warunkujesz w jakimś stopniu od wizji drużyny na nowy sezon prezesa Bogdana Kmiecika?

- Nie będę prowadził takich gierek. Ja chciałbym przede wszystkim zostać w Zabrzu. Dobrze się czuję w tym klubie, jestem zadowolony z dotychczasowej współpracy z prezesem Bogdanem Kmiecikiem i chciałbym tę współpracę kontynuować. Czy to będzie odmładzanie zespołu czy też budowanie jeszcze silniejszej ekipy - każdy wariant mi odpowiada. Chciałbym jednak najpierw usiąść i porozmawiać, w jakim kierunku ma iść klub i zespół.

Swoją przyszłość w Zabrzu widzisz tylko jako zawodnik czy także jako trener?

- Ciężko powiedzieć (śmiech). Nie ukrywam jednak, że tę nieco dalszą przyszłość widzę przede wszystkim jako trener, a nie czynny zawodnik. Może nie wygląda to jeszcze źle, ale jednak wiek robi swoje. W kwietniu czy maju z natury notuję słabsze okresy, bo trudy sezonu już w kościach czuję. Potem jednak przychodzi urlop i tych dwóch tygodni już nie potrafię wytrzymać w spokoju, bo ciągnie, by złapać za piłkę i znów zacząć rzucać. To trochę niepoważne, bo za 2-3 tygodnie kończę 39 lat...

Ale jak rzucasz jedenaście bramek Azotom, to tego w ogóle nie widać.

- (śmiech) Bo głód i wola walki cały czas jest. I to nie ma znaczenia czy grę skończę po tym sezonie, za rok, dwa czy za dziesięć - zawsze będzie mnie na ten parkiet ciągnąć. To jest jednak normalne i zawsze trzeba się przestawić na właściwe tory i zmienić priorytety na takie, które będą przed tym ponownym wbiegnięciem na boisko w jakimś stopniu hamować.

Co powinien zrobić Mariusz Jurasik?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×