Zawodnicy Vive Tauron Kielce i Orlen Wisły Płock zaczynają rywalizację o mistrzostwo Polski. Dla "żółto-biało-niebieskich" gra toczy się o dwunaste trofeum w historii klubu, a Nafciarze walczą o ósmy złoty medal. W ostatnich latach to jednak kielczanie zdominowali "Święte Wojny" i od roku 2009 wypuścili ze swoich rąk tylko jedno mistrzostwo kraju. Hegemonia siódemka z Kielc przełożyła się nie tylko na rozgrywki ligowe, ale także na Puchar Polski oraz Ligę Mistrzów. Od sezonu 2011/12 kielczanie pokonali Nafciarzy aż dwadzieścia dwa razy, ulegając swoim przeciwnikom tylko dwukrotnie.
- Nie jestem dokładny w statystykach, wiem, że dużo meczów wygraliśmy ciągiem i rzadko zdarzało się żeby Wisła z nami wygrała. Czasami to uspokaja i żeby to za bardzo nie uspokoiło, to trzeba być bardzo mocno skoncentrowanym. Oni też już mają tego dość i na pewno będą chcieli zrobić wszystko by tę serię przełamać. Będą chcieli nam popsuć szyki, to to by im bardzo dużo dało w kwestii mentalnej. Dla nas byłoby to niebezpieczne, więc nie możemy sobie na to pozwolić - mówi Tomasz Strząbała, drugi trener Vive Tauronu Kielce.
[ad=rectangle]
Biorąc pod uwagę statystyki oraz sytuację kadrową niekwestionowanym faworytem do zdobycia mistrzostwa Polski są kielczanie. Wielu fanów piłki ręcznej jest zdania, że rywalizacja o złoto rozstrzygnie się już w trzech spotkaniach. Trener Strząbała przestrzega przed takim myśleniem.
- Przerabialiśmy w przeszłości podobne sytuacje, gdy wszyscy mówili, że wygramy w trzech meczach. Fantastycznie byłoby dla naszej drużyny, gdyby udało nam się wygrać z Płockiem w trzech spotkaniach, bo wtedy mielibyśmy czas na spokojne przygotowanie do najważniejszej fazy rozgrywek Ligi Mistrzów - mówi trener i dodaje z przekonaniem - Znamy natomiast sytuacje z przeszłości, gdy w Płocku było sporo kontuzji i wszyscy mówili, że szybko wygramy. Wisła to taki zespół, który nawet gdyby miał grać w siedmiu czy ośmiu zawodników, to na pewno żadnego meczu nie odpuści.
Aby zdobyć mistrzostwo Polski trzeba wygrać aż trzy mecze, kluczowym starciem może być jednak pierwsze spotkanie, które odbędzie się w Kielcach. - Płocczanie zapewne już w sobotę rzucą wszystkie siły, bo to pierwszy mecz, a wiemy, że mają trochę mniej zawodników, więc będą starali się patrzeć jak my podejdziemy do tych spotkań - twierdzi Tomasz Strząbała - Na pewno będzie bardzo trudno, uważam, że w pierwszym meczu będą chcieli wywalczyć zwycięstwo. Jeżeli nie będą dawali rady i odpuszczą, to my też nie będziemy musieli iść na maksa do końca, musimy gospodarować siłami mądrze. Uważam, że mamy szanse wygrać w trzech meczach, ale to na pewno nie będzie łatwe. Płock zrobi wszystko by to tak nie wyglądało.
W tym sezonie pojedynki kielecko-płockie odbyły się trzy razy i we wszystkich zwycięstwa odnieśli podopieczni duetu Talant Dujszebajew - Tomasz Strząbała. Ostatni z tych meczów miał miejsce w Warszawie, w finale Pucharu Polski. Nafciarze bardzo mocno postawili się siódemce z Kielc. Jeszcze na kilkanaście minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego prowadzili dwiema bramkami i wydawało się, że wreszcie przerwą hegemonię zespołu z województwa świętokrzyskiego. Kielczanie jednak wrzucili trzeci bieg i nie pozostawili złudzeń swoim odwiecznym rywalom. Z powodów zdrowotnych Tomasz Strząbała nie mógł być obecny na meczu, ale zarówno spotkanie, jak i dekorację oglądał w telewizji. - Gdy Płock wychodził po odbiór drugiego miejsca z szatni, to widać było, że są zabici i mają dość piłki ręcznej. Teraz musimy zachować spokój, od tamtego momentu minęło sporo czasu i mogli się odbudować - mówi trener.