Biało-Czerwoni w starciu ze skandynawską ekipą pokazali się ze słabej strony i zasłużenie przegrali 23:26. Jednym z lepszych zawodników w polskim zespole był Marcin Wichary, który w drugiej połowie poderwał drużynę do pogoni za rywalami. Mimo tego, że Polacy wyszli w pewnym momencie na jednobramkowe prowadzenie, Duńczycy nie pozwolili wyrwać sobie wygranej.
[ad=rectangle]
"Wichura" w pomeczowych rozmowach zwracał uwagę na fakt, że rywale mimo iż przyjechali do Polski w rezerwowym składzie, to nie byli wcale słabą drużyną.
- To nie były młode i głodne wilki, bo jakby tak popatrzeć na nazwiska, to grają oni przecież w super klubach. Nic nie ujmuje to kadrze Danii. Proszę sprawdzić w jakich zespołach grają ci zawodnicy, to naprawdę wielkie ekipy - przekonywał polski golkiper.
W jego ocenie o porażce w sobotnim spotkaniu zadecydowała dość nerwowa gra w ofensywie oraz krótki czas przygotowań do meczu.
- Rywale zagrali zdecydowanie bardziej konsekwentnie. W ataku grali dłużej, w przeciwieństwie do nas nie popełnili tylu błędów, a my dodatkowo zbyt szybko wybieraliśmy się z rzutami, te akcje powinny trwać dłużej. Nie ma się jednak co dziwić, bo mieliśmy tylko parę dni przygotowań, to też nie mogły być zbyt ciężkie treningi, bo jesteśmy w okresie roztrenowania - wyjaśniał.
Dla kadry był to ostatni mecz przed wakacyjną przerwą. Po raz kolejny Biało-Czerwoni spotkają się w listopadzie, tuż przed trzydniowym turniejem w Gdańsku.