Do ostatniego gwizdka sędziego zostało czterdzieści sekund, kibice zgromadzeni w Hali Legionów byli uradowani. Podopieczni Talanta Dujszebajewa prowadzili różnicą dwóch trafień i nikt nie dopuszczał do siebie myśli, że mogą nie zdobyć w tym meczu dwóch punktów. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi i wielka radość zamieniła się w wielkie rozczarowanie. Dla żółto-biało-niebieskich remis był jak przegrana.
- Po sześćdziesięciu minutach to Barca musi być zadowolona z końcowego rezultatu. W ostatnich czterdziestu sekundach mieliśmy już dwie bramki przewagi i nieszczęśliwie ją straciliśmy. Nie możemy cieszyć się z remisu. To Barca świętowała po końcowym gwizdku, więc to dla nich był korzystny wynik - powiedział skrzydłowy kieleckiej drużyny, Manuel Strlek.
Początek meczu nie był najlepszy w wykonaniu polskiej drużyny, a w całym spotkaniu kilka razy musieli odrabiać nawet czterobramkową przewagę gości. - Barca jest bardzo silnym zespołem i zawsze przeciwko nim gra się niezwykle trudno. Nie da się uciec na kilka bramek przewagi. To zawsze spotkania, w których bramką odgryza się za bramkę. My jednak potrafiliśmy się im przeciwstawić i pokazać własną siłę, kiedy to w ostatnich dziesięciu minutach świetnie zagraliśmy i wyszliśmy na prowadzenie. Co mogę więcej powiedzieć? Szkoda, że nie wygraliśmy - kręcił głową Chorwat.
Po meczu zarówno zawodnicy z Kielc, jak i Barcelony bardzo ciepło wypowiadali się o kibicach i atmosferze, jaka panowała w hali. - Chcę podziękować naszym kibicom. Należą im się gratulacje, bo byli niesamowici. Chciałbym, aby w każdym meczu dopingowali nas tak gorąco - powiedział Strlek.
Kielczanie chociaż zaraz po ostatnim gwizdku sędziego byli bardzo rozżaleni, już skupiają się na swoich następnych celach. - Pozostaje nam pozytywne myślenie. To dopiero piąta kolejka Champions League i trzeba szczerze przyznać, że jeszcze wszystko jest możliwe - skomentował skrzydłowy.