Problemy Warmii Travelandu Olsztyn. Lider I ligi nie zdoła podnieść rękawicy?

Jeszcze niedawno olsztyński zespół występował w PGNiG Superlidze. Obecnie Warmia Traveland jest liderem I ligi. Działacze tego klubu przyznają jednak szczerze, że na ten moment nie są gotowi na grę w najwyższej lidze w przyszłym sezonie.

W ubiegłym sezonie olsztynianie zajęli szóste miejsce w tabeli. Aktualnie są liderami, z dwoma punktami przewagi nad mającym mecz mniej Wybrzeżem Gdańsk. - Rozgrywki kończą się w połowie maja i różnie może się to ułożyć do końca sezonu. Zawsze mogą się przytrafić kontuzje, a my nie mamy wyrównanego zespołu. Dublerzy nie są przygotowani na grę na odpowiednim poziomie w większym wymiarze czasu. Nawet jak wszystko pod względem sportowym się ułoży, nie jesteśmy finansowo przygotowani na to, by wejść do PGNiG Superligi - powiedział szczerze Leszek Dublaszewski, dyrektor Warmii Travelandu Olsztyn.

Niedawno olsztyńska piłka ręczna była na zakręcie. Obecnie wychodzi na prostą. - Wychodzimy z dołka. Długo na to pracowaliśmy, na szczęście jesteśmy na zero. Sportowo się układa, ale na pewno nie jest kolorowo i walczymy o to, by starczało nam na bieżące sprawy. Ważne jest wyjście z długów. Podpisaliśmy umowę ze sponsorem i w trzecim sezonie chcemy awansować - dodał Dublaszewski.

Poza Warmią Travelandem, w rozgrywkach ligowych występują jeszcze dwa zespoły z Olsztyna. Szczypiorniak Olsztyn zajmuje trzecie miejsce w II lidze, a Szczypiorniak II Olsztyn gra w III lidze. W rozgrywkach młodzieżowych dzieci szkoli też Olsztyniak Olsztyn. Problemem piłki ręcznej w tym mieście jest jednak infrastruktura sportowa.

- Awans w sezonie 2017/18 jest naszym celem, ale mogą być kłopoty z halą. Urania, w której możemy rozgrywać mecze PGNiG Superligi będzie remontowana. Tylko sala V LO jest pełnowymiarowa, ale nie jest przystosowana do imprezy masowej. Graliśmy tam kiedyś, gdy zaczynaliśmy budowę piłki ręcznej w Olsztynie. Z moich wieści remont hali Urania może potrwać dwa lata. Obecnie czasami gramy w Nidzicy, ale ta hala pomieści 400 osób i trudno byłoby dojeżdżać na treningi 50 kilometrów w jedną stronę. Najbliżej położona hala jest w Barczewie, 18 kilometrów od Olsztyna, ale nie ma możliwości byśmy tam mogli regularnie trenować. Nawet jak chcielibyśmy awansować już teraz, bez bazy byłoby to niemożliwe. Dobrze, że wreszcie nastąpi remont, bo hala z 1978 roku nie jest funkcjonalna, ale obawiam się przyszłości piłki ręcznej - przyznał działacz olsztyńskiego klubu.

Obecnie zainteresowanie piłką ręczną jest niższe niż w czasach, gdy zespół z Olsztyna występował w PGNiG Superlidze. - Frekwencja to nie jest nasza mocna strona. Nasze mecze nie są imprezami masowymi. Otwarta jest trybuna na 300 osób, a hala Urania ma pojemność 1906 osób. Dzięki wynikom, coraz szczelniej zapełniamy tę trybunę. Szukamy sponsorów, by móc rozwijać klub. Olsztyn i nasze województwo to jednak trudny rynek. Konkurujemy o sponsorów ze Stomilem, siatkarskim AZS-em, czy pierwszoligowymi koszykarkami. Nasz zespół nie jest oczkiem w głowie władz miasta - żałuje Leszek Dublaszewski.

Mimo bardzo dobrych wyników drużyny, w przypadku zwycięstwa w grupie A olsztynianie na ten moment nie myślą o skorzystaniu z gry w PGNiG Superlidze. - Przed sezonem nie rozważaliśmy awansu. Chcąc grać w PGNiG Superlidze, trzeba byłoby sprowadzić 6-8 klasowych zawodników. Nie stać nas na to, a nie chcemy powtórzyć historii innych klubów, które po awansie nie potrafiły się odnaleźć. Na grę w elicie potrzeba 2-2,5 miliona złotych. Gdy wygralibyśmy ligę, zaczęlibyśmy się zastanawiać czy podjąć rękawicę. Na dzień dzisiejszy nie widzę perspektywy budowy tak wysokiego budżetu - zakończył Dublaszewski.

Źródło artykułu: