Manuel Strlek: Musimy utrzymać rytm gry

W 8. kolejce Ligi Mistrzów kielczanie podejmą KIF Kolding. Dwa lata temu Hala Legionów okazała się przyjazna dla Duńczyków. Niedzielnego meczu zawodnicy Vive Tauronu Kielce nie chcą jednak określać mianem rewanżu.

Ostatnia wizyta KIF Kolding w Hali Legionów nie była zbyt przyjemna dla mistrzów Polski. Kielczanie bardzo rzadko przegrywają na własnym parkiecie, więc każda porażka jest tym bardziej dotkliwa. Duńczykom udało się wywieźć dwa punkty z Kielc i mimo że miało to miejsce dwa lata temu gro osób nie potrafi o tamtej porażce zapomnieć. W niedzielę żółto-biało-niebiescy znów podejmą KIF, ale Manuel Strlek nie chce myśleć o tym starciu jak o rewanżu.

- W piłce ręcznej, jak w każdym innym sporcie, można patrzeć tylko w przyszłość. To będzie dla nas taki sam mecz, jak każdy inny. Do wszystkich spotkań podchodzimy z myślą o zwycięstwie - zapewnia skrzydłowy.

Przed niespełna tygodniem kielczanie pokonali Duńczyków ośmioma bramkami, spotkanie było jednak bardzo wyrównane, a o wyniku zdecydował ostatni kwadrans. Jaką tym razem receptę znajdą kielczanie na rywali?

- Musimy zagrać na wysokim poziomie. Niezwykle ważna będzie obrona, bo to ona pozwoli nam na wyprowadzenie kontrataków i zdobywanie łatwych bramek - mówi Strlek i dodaje - Wiemy, że mają kilku kontuzjowanych zawodników, więc przez cały czas musimy utrzymywać wysoki rytm gry. To zrobi różnicę, bo oni grają w siedmiu czy ośmiu, więc ważne jest zachowanie odpowiedniego tempa od pierwszej do ostatniej minuty.

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce twierdzą, że najważniejszy jest dla nich każdy kolejny mecz i nie skupiają się zbytnio na sytuacji w tabeli. Wiadomo jednak, że aby myśleć o zajęciu wysokiego miejsca w grupie po zakończeniu rundy zasadniczej muszą wygrywać wszystkie spotkania. Z powodu słabszej pierwszej części rozgrywek, margines błędu zmniejszył się bowiem drastycznie.

- Brakowało nam trochę szczęścia, pamiętamy sytuacje w końcówce meczów w Szeged czy u nas z Barceloną, ale mam nadzieję, że to kiedyś do nas wróci. Najważniejsze jest jednak kolejne spotkanie. Mam nadzieję, że jeśli zagramy w nim tak, jak w drugiej połowie w Kopenhadze, to wszystko będzie dobrze - mówi Chorwat.

Źródło artykułu: