Mówią o nich "Les Experts". To dominatorzy, naddrużyna, Brazylia piłki ręcznej. Kiedyś uczyli się piłki ręcznej z podręcznika Janusza Czerwińskiego. Dziś to oni wyznaczają trendy i uciekają światu.
- W poprzednich spotkaniach musieliśmy zwyciężyć, teraz tylko możemy - zapowiada selekcjoner reprezentacji Polski, Michael Biegler. - Nie jesteśmy faworytem tego meczu - odpowiada obrotowy Francuzów, Luka Karabatić. Trójkolorowi są pokorni, uciekają od presji. Zwycięstwo nad nimi to jednak misja prawie niemożliwa.
Teraz albo nigdy
Polska w XXI wieku ma z Francją bilans fatalny (0-1-10). Żaden z obecnych kadrowiczów Trójkolorowych nie pokonał. Najbliżej było dwa lata temu, podczas mistrzostw Europy (27:28). Przełamanie tego rywala to jedno z największych wyzwań. Dla niektórych reprezentantów wręcz sprawa honoru.
Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie w Krakowie, to gdzie? Francuzi wciąż nie dotarli do szczytu formy, to drużyna rozkręcająca się z meczu na mecz. Jeden z tamtejszych dziennikarzy w poniedziałek szczerze przyznał, że w finale Polacy nie mieliby z Trójkolorowymi szans. Teraz, kiedy turniej dopiero nabiera tempa, wirtuozów da się zatrzymać.
Podopieczni Claude'a Onesty ME rozpoczęli od dwóch zwycięstw. Macedończycy przez trzy kwadranse prowadzili z nimi równy bój, Serbowie poddali się szybciej. Francuzi punkty zgarnęli ze spokojem, choć kontuzje wyeliminowały z turnieju sześciu zawodników. W tym gwiazdy - Xaviera Baracheta, Jerome'a Fernandeza, Williama Accambraya. Selekcjoner na ich miejsce zaprosił do kadry kompletnych debiutantów. Grający pierwszy raz na turnieju takiej rangi Olivier Nyokas dwa dni temu był perfekcyjny (8/8).
Rewolucja francuska
Trójkolorowi gwiazdy potrafią wyciągać z kapelusza. Niejednokrotnie debiutanci prowadzili ich do złota. Podobne historie w przeszłości pisali Valentin Porte czy Luc Abalo. To dlatego, że Francuzi odkryli piłkę ręczną na nowo. Dominują wszędzie. Do kompletnego panowania brakuje im jednego skalpu. Drobiazgu. Uzupełnią go w tym roku.
Turniej | Złoto | Srebro | Brąz | Francja |
---|---|---|---|---|
MŚ U-21 (2015) | Francja | Dania | Niemcy | 1. |
MŚ U-19 (2015) | Francja | Słowenia | Islandia | 1. |
OFME (2015) | Francja | Słowenia | Niemcy | 1. |
MŚ (2015) | Francja | Katar | Polska | 1. |
ME (2014) | Francja | Dania | Hiszpania | 1. |
ME U-20 (2014) | Niemcy | Szwecja | Hiszpania | 7. |
ME U-18 (2014) | Francja | Węgry | Hiszpania | 1. |
IO (2012) | Francja | Szwecja | Chorwacja | 1. |
Na szczycie są od półtorej dekady. Gdyby selekcjonerowi Oneście zawiesić jednocześnie na szyi wszystkie medale, ich ciężar przygniótłby go do ziemi. Samych złotych ma osiem. W tym dwa olimpijskie. Kadrę prowadzi wzorowo, choć tak naprawdę jest tylko zarządcą. Dopina guziki, obserwuje. Jego sztab szkoleniowy składa się z kilku osób, każda odpowiada za swoją działkę. Najwięcej do powiedzenia ma Didier Dinart, którego Onesta szykuje na swojego następcę.
Francuzi nie są zespołem jednego pokolenia. Mistrzów świata z 2001 i 2015 roku łączą tylko trzy nazwiska: Thierry Omeyer, Daniel Narcisse i Fernandez. Reszta się zmieniła. Podczas ubiegłorocznego turnieju w Katarze średnia wieku zespołu wyniosła 29,4 roku. Starsi byli Hiszpanie, Słoweńcy czy Polacy.
Uczeń przerósł mistrza
W latach osiemdziesiątych piłkę ręczną we Francji uprawiali tylko amatorzy. - Na treningi przychodzili trzy razy w tygodniu, po całym dniu pracy - wspomina trener Wojciech Nowiński, który pracował tam przez lata. Dziś dyrektor FFHB Philippe Bana mówi o nim, że jest najlepszym zagranicznym trenerem w dziejach francuskiego szczypiorniaka. A na początku był przybyszem z innego świata. W Polsce zawodnicy, dzięki etatom w zakładach pracy, byli właściwie zawodowcami.
Rewolucję rozpoczął Daniel Constantini. To za jego sprawą federacja po raz pierwszy zaoferowała zawodnikom profesjonalne kontrakty i zorganizowała zajęcia w regionalnych centrach szkoleniowych. On wskazał kierunek i wepchnął francuskiego szczypiorniaka na ścieżkę, którą podąża do dziś.
Obecnie nad Sekwaną piłkę ręczną uprawia pół miliona ludzi. W Polsce - dwadzieścia tysięcy. My zręby systemu szkolenia dopiero tworzymy. Tam działa on z powodzeniem od lat. Każdy klub ma swoją piramidę, której zwieńczeniem jest występująca na poziomie trzeciej ligi drużyna półprofesjonalna. Jej członkowie uczą się i trenują w Centrum Formacji. Takie wymogi stawia liga zawodowa. Najzdolniejsi gracze zajęcia w klubach łączą z treningami w centrach regionalnych. Męskich jest dwanaście, każde grupuje dwudziestu zawodników. Wszystko działa jak w zegarku.
"Przymasować" Karabaticiowi
Całe szczęście, że na parkiecie Tauron Areny to wszystko przestanie mieć znaczenie. Francuscy mistrzowie stawią czoła piętnastu tysiącom widzów oraz kilkunastu twardzielom, którzy stoją przed szansą na niepowtarzalny sukces. W kompanii zabraknie kontuzjowanego Bartosza Jureckiego. Doświadczonego obrotowego zastąpi Maciej Gębala, który wielkich rywali się nie boi. - Będę mógł "przymasować" Karabaticiowi - zapowiada z uśmiechem.
Biało-Czerwoni zmierzą się z trzema zawodnikami, którzy w ostatnich latach byli wybierani najlepszymi szczypiornistami globu. Z Karabaticiem, Thierrym Omeyerem, Danielem Narcissem. Oraz zastępem innych znakomitości. Stawka to wygrane grupy i awans do fazy zasadniczej z czterema punktami. Ten, kto zwycięży, będzie bardzo blisko półfinału. Wystarczy zdobyć jedną bramkę więcej. A to Polacy lubią przecież najbardziej.
Kamil Kołsut z Krakowa
>>>
W sporcie nie ma rzeczy niemożliwych, póki co Polacy prowadzą 10:4 :))