EHF Euro 2016, gr. C: O krok od sensacji. Hiszpanie uratowali remis ze Słowenią

PAP / PAP/Maciej Kulczyński
PAP / PAP/Maciej Kulczyński

Pojedynek Słowenii z Hiszpanią rozpoczął drugą kolejkę spotkań we wrocławskiej grupie C. W Hali Stulecia doszło do niespodzianki. Bałkańska reprezentacja zremisowała z jednym z kandydatów do medalu 24:24, choć miała olbrzymią szansę na triumf.

Reprezentanci Słowenii rozpoczęli turniej od porażki ze Szwedami 21:23, choć rozkręcali się z każdą minutą i w 20 minut zniwelowali siedmiobramkową przewagę przeciwnika. - Pokazaliśmy solidną pracę zespołową i taką grę powinniśmy przenieść na drugie spotkanie - zapowiedział Matej Gaber, słoweński kołowy. Lepszy start zanotowała Hiszpania, która po niezwykle emocjonującym meczu pokonali Niemców.

W przeciwieństwie do inauguracji, Słoweńcy nie przespali początku spotkania. Tym razem to Hiszpanie zostali głowami w szatni. Dean Bombac nic nie robił sobie z krycia przez Gedeona Guardiolę i swobodnie rozdzielał piłki na skrzydło. Słowa uznania należą się także trenerowi Veselinowi Vujoviciowi, który postawił na wysuniętą obronę z Luką Zvizejem kryjącym Raula Entrerriosa. Lider Hiszpanów przez pierwsze piętnaście minut właściwie nie istniał na placu gry.

Słoweńcy, niesieni fantastycznym dopingiem swoich kibiców, grali jak z nut. W 21 minucie prowadzili już 11:7. Zresztą podopieczni Manolo Cadenasa nie mieli argumentów, by chociażby zmniejszyć stratę. Hiszpańska druga linia nie istniała. Liczenie na indywidualne popisy Julena Aguinagalde to zbyt mało jak na kandydata do medalu.

Zespół z Półwyspu Iberyjskiego poczuł nóż na gardle i od początku drugiej połowy zabrał się do odrabiania trzybramkowej straty. Do gry ofensywnej na poważnie włączył się Entrerrios, który popisywał się efektownymi rzutami zza linii przerywanej. Skuteczność rozgrywającego FC Barcelony Lassa pozwoliła na doprowadzenie w 44 minucie do remisu 17:17. Słoweńcy wyraźnie zacięli się w ofensywie i ani Sebastian Skube, ani Miha Zarabec nie mieli pomysłu na oszukanie hiszpańskich defensorów. Wielkiego pożytku nie było też z wprowadzonego na skrzydło Dragana Gajicia.

W ostatnich dziesięciu minutach rozgorzała walka na całego. Słoweńcy rzucili wszystko na jedną kartę i postawili na obronę z trzema wysuniętymi graczami. Gracze Manolo Cadenasa nie radzili sobie z indywidualnym kryciem i wystarczył prosty błąd komunikacji, by David Miklavcić trafił w kontrze na 22:21. Słoweńcy nie wykorzystali jednak olbrzymiej szansy, na 20 sekund przed końcem stracili ważną piłkę w ataku i Hiszpanie doprowadzili do remisu. Sensacja była o krok.

Marcin Górczyński z Wrocławia.



Słowenia - Hiszpania 24:24 (13:10)

Słowenia: Skof, Skok - Blagotinsek, Marguc 2/1, Kavticnik 3, Cingesar, Skube 1, Poteko, Miklavcić 2, Zvizej 6, Gaber 2, Zorman, Zarabec, Bombac 4/1, Gajić 2/1, Mackovsek 2.
Karne: 3/4.
Kary: 6 min.

Hiszpania: Sterbik, Perez de Vargas - Gurbindo, Maqueda 2, Entrerrios 3, Aguinagalde 6, Ugalde 1, Canellas 2, Morros, Garcia 1, Rivera 5/1, Guardiola 1, Mindegia, Del Arco, Dujszebajew, Tomas 3. 
Karne: 4/5
Kary: 8 min.

Kary: Słowenia - 6 min. (Marguc - 2 min., Bombac - 2 min., Miklavcić - 2 min.) oraz Hiszpania - 8 min. (Guardiola - 6 min., Tomas - 2 min.).

Czerwona kartka: Kavticnik (60 min. - za faul) oraz Guardiola (60 min. - z gradacji kar).

Sędziowie: A. Gousko, S. Repkin (Białoruś)

Polska - Macedonia. Kamil Syprzak: Francja takie błędy wykorzysta

Źródło artykułu: