Liga Mistrzów: Orlen Wisła Płock postraszyła mistrzów Węgier

Orlen Wisła Płock w ostatniej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów przegrała z MVM Veszprem 27:25, chociaż jeszcze na minutę przed końcem miała tylko jedną bramkę starty. Węgrzy dzięki wygranej wciąż mają szansę na bezpośredni awans do ćwierćfinału.

Spotkanie w Veszprem nie miało już żadnego wpływu na pozycję płocczan w tabeli grupy A. Nafciarze do meczu przystępowali z ośmiopunktowym dorobkiem, co dawało im szóstą, ostatnią premiowaną awansem lokatę. Dla Węgrów pojedynek miał jednak bardzo duże znaczenie - wciąż walczyli o zwycięstwo w grupie i zapewnienie sobie miejsca bezpośrednio w ćwierćfinale. Aby tak się stało musieli wygrać i liczyć na stratę punktów przez PSG.

Płocczanie przyjechali na Węgry tylko w 13-osobowym składzie, ale to oni lepiej rozpoczęli spotkanie. Wiślacy szybko wyszli na prowadzenie 5:3 i widać było, że grają na luzie, bez presji i nie boją się utytułowanych rywali. Szczególnie dobrze spisywał się Michał Daszek. Skrzydłowy kilkukrotnie błysnął efektownymi akcjami w ataku, dzięki czemu jego zespół mógł utrzymać przewagę.

Po raz pierwszy na prowadzenie szczypiorniści z Veszprem wyszli dopiero w 11. minucie, ale Nafciarze nie odpuszczali i prowadzili wyrównaną walkę z mistrzami Węgier. Jeszcze na dziewięć minut przed końcem pierwszej połowy gospodarze prowadzili tylko jednym trafieniem (12:11), ale wtedy na ławkę kar został wysłany Zbigniew Kwiatkowski. Jego absencję na boisku doskonale wykorzystali Madziarzy i szybko dorzucili dwie bramki. Wiślacy zaczęli popełniać błędy, w ataku pomylił się Adam Wiśniewski, a chwilę później został ukarany Valentin Ghionea. Po trzydziestu minutach gry Węgrzy prowadzili 16:13.

W drugiej połowie Nafciarze wzięli się do odrabiania start i ich wysiłki zostały nagrodzone już po siedmiu minutach gry. Wtedy też do bramki gospodarzy trafił Dan-Emil Racotea i zmniejszył ich przewagę do jednego oczka. Wydawało się, że Wisła pójdzie za ciosem, ale Węgrzy sprytnie pilnowali wyniku. Ich kibice momentami mogli mieć jednak powody do niezadowolenia - z sześciu rzutów karnych wykorzystali tylko trzy. Znacznie lepiej w tym elemencie radzili sobie płocczanie, którzy z linii siódmego metra pomylili się tylko raz.

Jeszcze na minutę przed końcem spotkania Nafciarze tracili do gospodarzy tylko jedną bramkę, a o czas poprosił trener MVM Veszprem - Xavier Sabate. Jego podopieczni wywalczyli rzut karny, który wykorzystał Momir Ilić. Przy stanie 27:25 o czas poprosił Manolo Cadenas, ale wynik już nie uległ zmianie.

MVM Veszprém - Orlen Wisła Płock 27:25 (16:13)

MVM: Alilović, Mikler - Gulyas, Ivancsik 1, Schuch, Ilić 7, Palmarsson 1, Nilsson 1, Nagy 3, Ugalde 1, Marguc 6, Rodriguez, Terzić, Sulić 1, Lekai 4, Slisković 2.
Kary: 4 min
Karne: 3/6

Orlen Wisła: Wichary, Corrales - Kwiatkowski, Daszek 7, Racotea 4, Wiśniewski, Pusica, Ghionea 2, Rocha 2, Tarabochia 1, De Toledo 3, Nikcević 4, Żytnikow 2.
Kary: 8 min
Karne: 4/5

Zobacz wideo: Adam Małysz: Nowy trener musi być z zagranicy. Proponuję Horngachera

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: