Marcin Kubiczek: Konsekwencje tej decyzji biorę na siebie

Piłkarki ręczne SPR Olkusz w maju wywalczyły awans do Superligi. Działacze klubu podjęli jednak kontrowersyjną decyzję, by z awansu zrezygnować. Dlaczego ta decyzja ma przynieść SPR korzyści, opowiedział nam jego prezes, Marcin Kubiczek.

Maciej Madey
Maciej Madey

Zawodniczki SPR Olkusz okazały się najlepsze w rozgrywkach I ligi w sezonie 2015/16. Działacze klubu z Małopolski podjęli jednak decyzję, by na kolejny rok pozostać na zapleczu. Występy w Superlidze wiązałyby się z o wiele większymi nakładami finansowymi, konieczne byłyby również wzmocnienia kadrowe. Sponsora zdolnego zapewnić budżet na miarę ekstraklasy nie udało się znaleźć, a większych środków nie było w stanie zapewnić miasto. O kulisach tej decyzji, a także strategii rozwoju klubu porozmawialiśmy z prezesem, Marcinem Kubiczkiem.

Sportowe Fakty WP: Rozumiem, że możemy już oficjalnie potwierdzić – SPR Olkusz nie zagra w przyszłym sezonie w Superlidze?

Marcin Kubiczek: - Tak. Podjęliśmy taką decyzję w trosce o przyszłość klubu.

Do ZPRP wpłynęło już oficjalne pismo w tej sprawie?

- Wpłynęło, choć nie mieliśmy takiego obowiązku. Przedstawiciele związku poprosili nas jednak, by wystosować pismo i zrobiliśmy to.

Decyzja pewnie nie była łatwa, choćby biorąc pod uwagę bardzo ambitną postawę zespołu w całym sezonie I ligi?

- Jasne, że tak. Takie rozwiązanie boli. Przede wszystkim kibiców, którzy liczyli, że Superliga szybko powróci do Olkusza. Zdaję sobie sprawę, że to nie jest decyzja popularna, ale mogę zapewnić, że jest rozsądna i przemyślana. Chodzi o przyszłość klubu, jestem teraz o nią spokojny. Biorę na siebie wszelkie konsekwencje takiego
postępowania.

ZOBACZ WIDEO Selgros mistrzem."Sezon pełen nerwów" (źródło TVP)
Chodzi o długofalową strategię rozwoju? - Liczę, że kibice zrozumieją, co mam na myśli. Rolą moją jako prezesa oraz całego zarządu nie jest patrzenie na to, co wydarzy się w trakcie najbliższego roku, lecz na to, co może się stać w najbliższych czterech, czy nawet dziesięciu latach. Bez względu na to, czy jeszcze będziemy na swoich stanowiskach, czy też nie - musimy kierować się dobrem klubu. Na ten moment awans mógł SPR uwstecznić. Proszę zauważyć, że mamy w sumie 9 drużyn, biorąc pod uwagę seniorki i zespoły młodzieżowe. Dla mnie bardzo ważny jest rozwój.

Długo zastanawialiście się nad rezygnacją z awansu?

- Dość długo. Nie chcieliśmy podjąć żadnej decyzji. Analizowaliśmy pozytywy i negatywy, które wynikną z podjęcia wyzwania gry w Superlidze. Doszliśmy do wniosku, że możemy zaprowadzić klub na skraj bankructwa.

Słyszałem, że do dopięcia budżetu zabrakło około 200-300 tysięcy. Sporo.

- Przyznam, że to kwota zdecydowanie bliższa tym trzystu tysiącom. Przerosła nas zdecydowanie. Nasza filozofia budowania klubu jest taka, że to pierwszy zespół "ciągnie" młodzież. Tego będziemy się trzymać. To seniorki budzą zainteresowanie kibiców i młodszych zawodniczek, to jest zupełnie naturalne. Dlatego zdajemy sobie sprawę, że motorem napędowym klubu będzie pierwszy zespół, lecz jednocześnie chcemy zadbać o szkolenie młodzieży. Chcemy mieć szeroki wachlarz możliwości. Do tego potrzeba pieniędzy. Koncentrujemy się na drobnych sponsorach, ale wciąż szukamy sponsora strategicznego. Czy i kiedy uda się go znaleźć? Nie wiem, to trudny temat. Mam nadzieję, że miasto nadal będzie nas wspierać. Bez tego może być ciężko.

W jakim procencie miasto pokrywa obecny budżet SPR?

- W I lidze było to około 40 procent. Mam nadzieję, że wkrótce uda się zaprosić do współpracy nasz powiat. Na razie musi on uporać się ze swoimi problemami. Robi to sukcesywnie i powoi wychodzi na prostą. Kiedy się uda, może pomóc zbudować fajny zespół na miarę Superligi. Nie taki, który wejdzie, narobi długi i spadnie, ale taki, który obierze kilkuletnią strategię działania.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×