Wojciech Nowiński: To było coś, co wykracza poza normalność
Szczypiorniści Vive Tauronu wrócili w niedzielę z dalekiej podróży, by ostatecznie osiągnąć najlepszy rezultat w historii klubowej piłki ręcznej w Polsce. Wojciech Nowiński zauważył, że to nie przypadek, tylko konsekwencja budowy stabilnego klubu.
Kibice byli w niedzielę świadkami niezwykłego scenariusza na boisku. - Racjonalnie bardzo trudno jest to wytłumaczyć. Na tym polega urok i piękno sportu i to chyba jedyne wyjaśnienie. Skojarzył mi się tutaj mecz reprezentacji Polski ze Szwecją. Do przerwy przegrywaliśmy 11 bramkami zremisowaliśmy. Tutaj zakończyło się to wygraną. Nie ma nawet sensu dywagowanie i przedstawianie całej masy czynników, które na to wpłynęły. To niewytłumaczalne - powiedział Wojciech Nowiński, doświadczony trener i ekspert.
Czy przed laty można było się spodziewać, że kielecki klub zajdzie tak daleko? - Prawdę powiedziawszy spodziewałem się, że kielczanie znajdą się w Final Four. Jest to klub budowany bardzo konsekwentnie. Stworzono w Kielcach struktury organizacyjne, które pozwoliły na budowę klubu. Trzeba było stworzyć ogromny budżet. Zbudowano tu też podwaliny. Vive Tauron ma grupy młodzieżowe, które owocują medalami mistrzostw Polski w różnych kategoriach oraz kibiców. Sprowadzono też zawodników i trenerów światowego formatu. Mimo to w klubie pozostają w różnych rolach byli zawodnicy. Do tego rezerwy awansowały do I ligi - zauważył Nowiński.
Czy tak dobrze funkcjonującą maszynę da się zepsuć? - Zawsze się da, ale włożono w organizację mnóstwo pracy. Historia piłki ręcznej rozpoczęła się od Iskry i wielu kibiców podkreśla tę nazwę. Iskra stworzyła podwaliny pod to, co się wydarzyło. Kielczanie marzyli o Final Four. Przebieg spotkania to było coś, co wykracza poza normalność i utkwi w pamięci - dodał bez cienia wątpliwości Nowiński.
Vive Tauron Kielce już wcześniej stał się hegemonem w Polsce. Czy może zostać nim też w Europie? - Będzie strasznie trudno powtórzyć tytuł. We wszystkich ligach poza niemiecką dominują 2-3 zespoły. We Francji to PSG oraz Montpellier, w Hiszpanii Barcelona i Naturhouse La Rioja, w Macedonii Vardar i Metalurg, na Węgrzech Veszprem i Pick Szeged. Czołówka gra w Lidze Mistrzów. Drużyny, które spotykają się w Final Four mają równe szanse. Przecież teraz zabrakło tam takich firm, jak Vardar, Barcelona, Flsnsburg, czy Zagrzeb - wymienił Wojciech Nowiński.
W tym sezonie po raz pierwszy w trwającej od sezonu 1993/94 historii Ligi Mistrzów zabrakło w finale drużyn z Hiszpanii i z Niemiec. Taka sytuacja ostatni raz zdarzyła się w sezonie 1988/89, gdy w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych grały zespoły z ZSRR i z Rumunii. - Żadna hegemonia nie trwa wiecznie. THW Kiel wyeliminował FC Barcelonę, a w spotkaniu Vive Tauron - Flensburg decydowała jedna bramka. Czołówka jest niesłychanie wyrównana i w przyszłym sezonie każda z ośmiu najlepszych drużyn może okazać się najlepsza - zauważył Nowiński.