Sobotni przeciwnik Vive Tauronu Kielce latem przeszedł prawdziwą rewolucję. IFK Kristianstad opuściło aż dziesięciu graczy, w tym Kristian Bjornsen, Christian O'Sullivan czy Iman Jamali. Do klubu dołączyli za to m.in Gunnar Steinn Jonsson czy znany z polskich parkietów były gracz Górnika Zabrze, Aleksander Tatarincew.
- To kompletnie inny zespół niż w poprzednim sezonie jednak ani słabszy, ani mocniejszy. W drużynie zostali co prawda m.in. młodziutki skrzydłowy Jerry Tollbring czy świetny bramkarz Nebojsa Simić, ale odeszli rozgrywający oraz obrotowy. Przede wszystkim nie ma z nimi już Imana Jamalego. Mimo wszystko, ich system gry pozostał niezmienny. Szwedzi bardzo dobrze bronią systemem 6:0 i z przy każdej okazji próbują wyprowadzać kontrataki. Musimy być niezwykle skoncentrowani i okazać im należyty szacunek - charakteryzuje rywali trener kieleckiego klubu.
Rok temu Vive mierzyło się z Kristanstad dwukrotnie. We własnej hali kielczanie nie mieli większych problemów z pokonaniem gości, w rewanżu zaś młoda drużyna pod wodzą Oli Lindgrena sprawiła niemałą sensację, remisując z mistrzami Polski 35:35. Osiem bramek rzucił wówczas nieobecny już w szwedzkim zespole
- Szwedzi grają tę samą piłkę ręczną co przed rokiem, więc musimy uważać. Nie możemy ich zlekceważyć. Nie mają nic do stracenia, są pełni ambicji, posiadają możliwość pokazania się całej Europie. W zeszłym sezonie wielu zawodników Kristianstad dzięki dobrej grze w Lidze Mistrzów wybiło się i podpisało dobre kontrakty za granicą - dodaje Dujszebajew.
ZOBACZ WIDEO: Nawałka ogłosi powołania na mecze z Danią i Armenią. "Nigdy nie jest tak, że wszyscy są w formie"
Vive bardzo dobrze zaczęło rozgrywki. Po ciężkim spotkaniu udało im się wywieźć dwa punkty z trudnego terenu w Brześciu. Przypomnijmy, iż przed rokiem kielczanie na inaugurację ulegli w wyjazdowym starciu Pickowi Szeged, z którym ponownie zmierzą się w 3. kolejce tegorocznej edycji Champions League.
- To były kompletnie inne wyjazdy. Trudno je porównać. Co do Brześcia, baliśmy się tego meczu. Mieszkow miał okazję super przygotować się do startu Ligi Mistrzów
dzięki wymagającym spotkaniom w Lidze SEHA. Dlatego też jestem bardzo zadowolony z wyniku. W pierwszej połowie rywale zbierali wiele piłek np. po wspaniałych interwencjach Filipa Ivica. My nie mieliśmy przez to za wielu szans na kontry.
Te dwa punkty bardzo nas cieszą, nie możemy jednak na tym poprzestać. W sobotę gramy u siebie z Kristianstad i musimy wygrać. Tydzień później jedziemy do Szegedu i również jedynym naszym celem będzie zwycięstwo - kończy szkoleniowiec Vive.