- Nie uważam się za najlepszego gracza w meczu, ale faktycznie, bardzo dobrze mi się grało. Piłka ręczna to jednak przede wszystkim sport drużynowy. Ze Szwedami świetnie zagrała cała ekipa i to dlatego wygraliśmy. Niemniej jednak, był to bardzo pozytywny mecz w moim wykonaniu i niezmiernie się z tego cieszę - przyznał po meczu Paczkowski.
Reprezentant Polski w meczu z IFK Kristianstad zaprezentował się fenomenalnie. W ataku zagrał na stuprocentowej skuteczności, a do tego dołożył trzy asysty. Z siedmioma bramkami na koncie Paczkowski był najskuteczniejszym graczem
spotkania.
- Byliśmy dobrze przygotowani na
atuty Kristianstad, czyli głównie na grę z kontry. W pierwszym spotkaniu przeciwko Vardarowi Szwedzi większość bramek zdobyli właśnie po szybkich atakach, co robią znakomicie. Na szczęście teraz udało nam się ich powstrzymać - kontynuował rozgrywający Vive.
Kielczanie nie mieli w sobotę większych problemów z pokonaniem gości. Jeszcze przed przerwą żółto-biało-niebiescy wypracowali sobie kilkubramkową przewagę, by potem z mistrzowskim spokojem dowieźć zaliczkę do końca, powiększając nawet różnicę dzielącą oba zespoły. Ostatecznie Vive rozbiło rywali dziesięcioma bramkami.
- Wszystkie skandynawskie drużyny charakteryzują się tym, że walczą do końca nie patrząc na wynik, grają bardzo konsekwentnie do ostatniej minuty. Jeżeli byśmy w jakimkolwiek momencie im odpuścili, to oni by nas szybko dogonili. Bardzo ważnym czynnikiem była więc stuprocentowa koncentracja - dodał Polak.
Gra Paczkowskiego nabrała jeszcze większego animuszu po wejściu na parkiet Deana Bombaca. Słoweniec pojawił się na ostatni kwadrans, a Paczkowski zdobył przez ten czas cztery bramki.
- Jeszcze nie jesteśmy do końca zgrani. W piątek Dean zagrał z nami pierwszy poważny trening. Mamy potencjał do gry ze sobą, on jest w wspaniałym zawodnikiem. Potrzebujemy jednak trochę czasu, a nasza współpraca wyglądać będzie jeszcze lepiej - zakończył autor siedmiu bramek w sobotnim spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO Chalidow: decyzji nie ma, ale nie zamierzam kończyć