Spotkanie Kram Startu Elbląg z Pogonią Baltica Szczecin w 5. kolejce PGNiG Superligi kobiet było bardzo emocjonującym widowiskiem. Jak przyznała po meczu Agata Cebula, elblążanki postawiły twarde warunki. - Tak był to trudny mecz, pełen emocji. Ciesze się, że jako zespół potrafiłyśmy się podnieść ze stanu minus 5 i wygrałyśmy (24:23 - dop. red.). To bardzo buduje przed kolejnymi spotkaniami - dodała.
W zawodach bardzo dobrze zaprezentowała się Sylwia Lisewska. Dysponująca znakomitymi warunkami fizycznymi rozgrywająca raz po raz bombardowała bramkę Pogoni (mecz skończyła z bilansem 8 trafień). - Trzeba przyznać, że Sylwia rozegrała dobre zawody i napsuła nam sporo krwi, ale w kluczowym momencie potrafiłyśmy powstrzymać ataki Startu. Wielkie brawa dla Ady (Płaczek - dop. red.) - oceniła.
Cebula miała na myśli ostatnie dwie akcje gospodyń. Przy stanie 23:23 dwukrotnie z rzędu rzut na bramkę oddawała Lisewska. Za każdym razem zwycięsko z tego pojedynku wychodziła bramkarka ze Szczecina. - Mogło się tak zdarzyć, aczkolwiek to my wyciągnęłyśmy więcej wniosków i wygrałyśmy ten mecz - stwierdziła rozgrywająca.
Przyjezdne przez większość meczu musiały gonić wynik. Było niezwykle trudno, ale zawodniczki wicemistrzyń Polski nie zwątpiły w końcowy triumf. - Sądzę, że każda z nas miała w głowie tylko wygranie tego meczu. Rozmawiałyśmy o tym w przerwie i w trakcie spotkania. Czułyśmy, że popełniamy zbyt wiele błędów i coś w naszej grze się zacina. My nie odpuszczamy nigdy, czy jest -5, czy + 5 - oznajmiła szczypiornistka.
Zapytana na koniec, czy przy rzucie karnym nie zadrżała jej ręka (a przecież już raz w tym elemencie tego dnia się pomyliła), odpowiedziała. - Oczywiście, że był to stresujący moment. Pomyłki się zdarzają, ale podchodząc do rzutu miałam tylko jedno w głowie: teraz musi być bramka! I tak się stało - skwitowała na koniec.
ZOBACZ WIDEO Magiczny składnik diety Rafała Majki? Zobacz śniadanie mistrza (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}