Mecz Pogoni Baltica Szczecin z AZS-em Łączpol AWFiS Gdańsk zakończył 6. kolejkę zmagań kobiet w PGNiG Superlidze. Gospodynie, które w tym sezonie idą jak burza, natrafiły na solidny opór. Siódemka z Pomorza to tegoroczna rewelacja rozgrywek. Mecz w Szczecinie pokazał, że te oceny nie są na wyrost.
- Na pewno cieszy wynik tego spotkania. Mecz dla nas nie był jednak łatwy. Zespół z Gdańska postawił naprawdę trudne warunki. Trzeba było walczyć do ostatnich minut, żeby wygrać to spotkanie - powiedziała tuż po zakończeniu zawodów jedna z najbardziej doświadczonych szczecińskich zawodniczek, Monika Głowińska.
Podkreśliła też fakt, że wynik może świadczyć, że jej zespołowi to zwycięstwo przyszło bez większego trudu. Widowisko zaczęło się rozstrzygać dopiero w ostatnich 10 minutach. Przyjezdne przegrywały 18:21 i od tamtej pory nie zdobyły już żadnej bramki. - Mimo, że wynik różnicą 9 bramek jest dla nas korzystny, ale nie było to takie łatwe do zrobienia - oznajmiła.
Z uznaniem wypowiedziała się też o rywalu, który w Szczecinie zostawił sporo zdrowia i do tej feralnej 50. minuty naprawdę dzielnie się "trzymał". - AZS to solidny zespół w lidze. Sądzę, że będzie bił się o pierwszą szóstkę, a może i o coś więcej - dodała środkowa rozgrywająca Pogoni Baltica.
Ponownie formą błysnęła Adrianna Płaczek. Zagrała ze znakomitą skutecznością. Dołożyła do tego jedno trafienie. Miała też sporą pomoc ze strony broniących zawodniczek. - Generalnie cały zespół zagrał kapitalne zawody - rzuciła na koniec Głowińska.
Wicemistrzynie Polski znów czeka przerwa od ligowych zmagań. W najbliższą sobotę, 22 października, wystąpią w Danii. Będzie to rewanżowe starcie z Nykobing Falster Handboldklub w II rundzie Pucharu EHF. W pierwszym meczu było 35:29 dla rywalek.
ZOBACZ WIDEO Radović: to nasz najlepszy mecz w LM