Podopieczni Roberta Lisa postawili bardziej utytułowanym gospodarzom twarde warunki. Do 40. minuty wtorkowego spotkania nie mógł być pewien kolejnego triumfu, bowiem ekipa z Legionowa dzielnie utrzymywała kontakt. Goście prezentowali aktywną obronę przez co nie pozwolili rozwinąć skrzydeł zmęczonym po reprezentacyjnych zgrupowaniach mistrzom Polski.
- Zawsze staramy się dać z siebie wszystko, na tyle, ile mamy sił. Nie mamy tak szerokiej ławki jak Vive, próbujemy więc nadrabiać ambicją, charakterem i wolą walki. "Paliwa" wystarczyło do 40. minuty. Grając z tak klasowym przeciwnikiem, nie sposób jednak się na to przygotować - zaznacza Kasprzak.
Vive to jedna z ulubionych ofiar kołowego KPR-u. W zeszłym sezonie w dwóch meczach przeciwko kieleckiej ekipie Kasprzak zdobył aż 16 bramek. We wtorkowym spotkaniu znów dał popis swojej skuteczności: z 10-cioma bramkami na koncie był najskuteczniejszym graczem spotkania.
- Każdy ma drużyny, przeciwko którym gra mu się po prostu lepiej. U mnie wypadło akurat na Vive i tylko się z tego cieszyć. Dobra postawa przeciwko kielczanom przynosi więcej chwały niż przeciwko słabszym zespołom - cieszy się kołowy.
ZOBACZ WIDEO Jędrzejczyk ostro o Kowalkiewicz. Jest odpowiedź
Po 10. kolejkach legionowianie mają na swoim koncie 11 punktów, co daje im czwartą pozycję w tabeli grupy granatowej. Kolejnym rywalem KPR-u będą już w piątek Azoty Puławy.
- Nie nastawialiśmy się specjalnie pod kielecki zespół. To nie są spotkania, które mamy obowiązek wygrać, chcemy po prostu jak najlepiej się zaprezentować. Mieliśmy swój cykl przygotowawczy pod spotkanie z Azotami Puławy. A mecz z Vive, jakkolwiek głupio by to zabrzmiało, był "mocnym sparingiem". Nikt nie oczekiwał od nas wygranej. Cieszy, że udało się wykonać zadanie i pozostawić po sobie dobre wrażenie - kończy Kasprzak