Właśnie o takich meczach, jaki miał miejsce w hali "Iskry" na ulicy krakowskiej w Kielcach mówi się, że mają podwójną stawkę. Do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjechał bowiem sąsiad żółto-biało-niebieskich z tabeli - zespół AZS AWF Biała Podlaska. Obie drużyny miały na swoim koncie sześć punktów i tylko lepszy bilans bramkowy sprawiał, że rywale kielczan znajdowali się w zestawieniu o jedno oczko przed nimi. To oznaczało, że podopieczni trenera Rafała Bernackiego znajdują się w strefie spadkowej. By myśleć o ucieczce z tego miejsca, musieli po prostu pokonać Akademików.
Łatwo jednak nie było, tym bardziej, że gospodarzom w pierwszej części spotkania kompletnie nie szło. Goście dość szybko wyszli na prowadzenie i starali się je spokojnie kontrolować. W szeregach Vive Tauronu II tego spokoju trochę brakowało - trzykrotnie dwiema minutami został ukarany Jakub Bulski, w efekcie czego zobaczył czerwoną kartkę. Kielczanie mylili się zarówno w obronie, jak i w ataku, a Akademicy po trzydziestu minutach gry prowadzili już pięcioma trafieniami 17:12.
Po raz kolejny jednak gracze z Kielc pokazali, że są niezwykle ambitni, waleczni i nigdy się nie poddają. Gracze Bernackiego już niejednokrotnie udowadniali, że dobrze radzą sobie w drugich połowach i gdy rywale tracą siły, oni często dopiero wtedy ruszają do ataku.
Tak też było i tym razem - wreszcie w drugiej części obudził się Branko Vujović, a to napędziło jego kolegów. Czarnogórzec w całym spotkaniu zdobył osiem trafień, ale aż siedem z nich przypadło na drugą połowę. Kielczanie znacząco wzmocnili także obronę. Na niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego gospodarze doprowadzili do remisu, a po gorącej końcówce udało im się wywalczyć niezwykle ważne zwycięstwo. Żółto-biało-niebiescy wygrali 27:25.
I Liga, grupa B:
Vive Tauron II Kielce - AZS AWF Biała Podlaska 27:25 (12:17)
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: Dujszebajew chciał, żeby odchodzili pojedynczo (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}