Zwycięstwo przeszło Wiśle obok nosa. "Sami jesteśmy sobie winni"

WP SportoweFakty / Szymon Łabiński
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

Nie było pierwszego od pięciu lat zwycięstwa Orlen Wisły Płock w Kielcach. Mimo świetnego początku spotkania Nafciarze w PGNiG Superlidze przegrali z mistrzami Polski 23:26.

- Gratuluję zwycięstwa i meczu zespołowi z Kielc i Tałantowi. Zaczęliśmy w niezłym natężeniu, mieliśmy parę rozwiązań, które nam po części wychodziły. Wiadomo, że zespół kielecki jest bardzo doświadczony, więc nie spodziewaliśmy się, że tak będzie przez cały przebieg spotkania - skomentował Piotr Przybecki.

Trener płocczan mógł być zadowolony z tego, jak jego drużyna zaczęła starcie z żółto-biało-niebieskimi. Nafciarze całkowicie przejęli stery nad pojedynkiem i wydawało się, że będą w stanie pokusić się o niespodziankę. Tak się jednak nie stało, a doświadczeni rywale bardzo szybko odrobili wszystkie straty.

- Pewne decyzje były kontrowersyjne, natomiast my sami jesteśmy sobie winni dlatego, że nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji sam na sam, przestrzeliliśmy trzy karne, w kilku akcjach spóźniliśmy się trochę w obronie - wyjaśnił krytycznie Przybecki.

Szkoleniowiec dodał jednak, że jest bardzo dumny z postawy swoich zawodników.  - Podziękowałem bardzo serdecznie mojemu zespołowi za walkę, za to, że oddali serca na boisku. Na ten moment to nie wystarczyło, ale myślę, że będziemy wyciągać wnioski i grać jeszcze lepiej.

ZOBACZ WIDEO Świetny mecz Piotra Zielińskiego przeciwko Interowi - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Oba zespoły stworzyły bardzo dobre, chociaż momentami nerwowe i nieco agresywne widowisko. Nie zabrakło jednak emocji, a to najważniejsze, gdy stają naprzeciw siebie dwie najlepsze ekipy w kraju.

- Pomijając wszystkie aspekty sportowe, to uważam, że to był fajny mecz do oglądania, był emocjonujący, a na tym nam wszystkim zależało, żeby kielczanie do końca nie byli pewni zwycięstwa. To nam się udało, natomiast musimy się jeszcze trochę nauczyć i nabrać doświadczenia w tego typu meczach i przede wszystkim wytrzymać psychicznie końcówkę - powiedział Przybecki.

Komentarze (0)