- Z mojego punktu widzenia zagraliśmy trochę gorsze spotkanie niż z Wybrzeżem Gdańsk, aczkolwiek są dwa punkty. Wtedy brakowało tego wykończenia. Osiem piłek nieskończonych sam na sam. Stąd wzięła się przegrana jednym trafieniem - oceniał jeszcze poprzedni mecz Jurasik.
- Teraz te akcje wyglądały trochę gorzej, za bardzo nerwowo, ale wydaje mi się, że to ma związek z tym, że w naszym zespole narastało ciśnienie. Osiem meczów bez wygranej w lidze. Wiedzieliśmy, że przyjechał zespół w naszym zasięgu. Jednak jak się bardzo chce, często nie wychodzi. Na szczęście, po może niezbyt pięknej grze, dwa punkty zostają w Szczecinie. Może to powietrze, ciśnienie trochę z zawodników spadnie - dodał szkoleniowiec szczecinian.
Sandra Spa Pogoń pierwsze dwa "oczka" w 2017 roku zawdzięczać może przede wszystkim lepszej defensywie. - Obrona dobrze grała blokiem. Tatar wiedział, gdzie ma iść po danym rzucie. Nawet jeśli piłka przeszła przez naszych obrońców, to jeden na jeden stał Edin. To były na pewno dobre zawody z jego strony. Jeszcze Matkowski wszedł na karnego i obronił. Jemu też trzeba za to podziękować - potwierdził opinię trener.
Jak sam jednak przyznał, w przerwie w szatni było "gorąco", choć jego zespół zszedł po pierwszych trzydziestu minutach w relatywnie dobrych nastrojach (prowadzenie 15:12). - U mnie w szatni nigdy nie jest spokojnie. Nie było spokojnie, ale konkretnie - stwierdził.
W środę "Portowcy" staną przed najtrudniejszym zadaniem. Zagrają w przysłowiowej jaskini lwa - Vive Tauronem w Kielcach. - Jedziemy po zwycięstwo, nie możemy powiedzieć inaczej, bo to by było od razu przegranie w szatni. Aczkolwiek wiemy, że trafiamy na zespół, który jest nie do pokonania w naszej lidze, poza tym także nie do pokonania w Lidze Mistrzów, bo to jej triumfator. Na pewno będziemy dopracowywać zagrywki, zgranie, timing. Spróbujemy pokusić się o niespodziankę. Niemniej będzie bardzo, bardzo trudno - rzucił na koniec Jurasik.
ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta