Podopieczni Tałanta Dujszebajewa szansę na pozycję wicelidera zachowali dzięki przegranej Rhein-Neckar Loewen z MOL-Pick Szeged. - Oglądałem mecz Lwów z Pickiem i byłem bardzo zadowolony, że zespół z Szeged zagrał bardzo dobre spotkanie i wygrał. Mamy kolejną możliwość żeby wskoczyć na drugie miejsce, wystarczy zwyciężyć u siebie z Mieszkowem Brześć. Na pewno nie będzie to łatwe, ale mamy taką szansę i trzeba z niej skorzystać - powiedział skrzydłowy kieleckiej ekipy Mateusz Jachlewski.
Rozgrywający Vive Tauronu, Paweł Paczkowski zaznaczył jednak, że on i jego koledzy muszą skupiać się wyłącznie na sobie. Mistrzowie Polski w drugiej części sezonu przegrali bowiem aż trzy z czterech spotkań na europejskich boiskach.
- Przede wszystkim powinniśmy patrzeć na siebie, bo tych prezentów dostaliśmy już dużo i ich i tak nie wykorzystywaliśmy, więc wydaje mi się, że nie powinniśmy o tym myśleć. Musimy wyjść w sobotę na parkiet i zwyciężyć. Cieszymy się, że tak to się układa, że wciąż mamy szansę na drugie miejsce w grupie, bo to jest dla nas sprzyjająca sytuacja - powiedział rozgrywający.
Stawka meczu jest olbrzymia, można się więc spodziewać nie lada emocji. - Mieszkow Brześć jest chyba jedną z najbardziej niedocenianych drużyn, a to mocny zespół mający w składzie dużo indywidualności. Mają bardzo twardą obronę i musimy się przygotować na dużą walkę i gryzienie każdego centymetra parkietu - zapowiedział Paczkowski, a jego kolega dodał: - Na początku sezonu, w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów, wygraliśmy u nich. Teraz oczywiście każdy zespół jest w innej formie, ale grając u siebie na pewno musimy zwyciężyć.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
[/color]