PGE VIVE zawiodło z Flensburgiem, ale Michał Jurecki dostrzega pozytywy

WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Michał Jurecki
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Michał Jurecki

Na trzynaście minut przed końcem spotkania 4. kolejki Ligi Mistrzów z SG Flensburgiem-Handewitt, gracze PGE VIVE prowadzili sześcioma trafieniami, a jednak meczu nie wygrali. - Zabrakło nam zimnej krwi - powiedział kapitan zespołu, Michał Jurecki.

Skończyło się na wyniku 25:25. W ostatniej akcji genialną paradą popisał się Sławomir Szmal, ale piłka wróciła w ręce Niemców, a konkretnie Mariusa  Steinhausera i ten w dobitce nie dał już golkiperowi żadnych szans. Wybuch radości szczypiornistów z Flensburga był wymowny. Kielczanie pretensje mogli mieć tylko do siebie, ale mimo straconego punktu, szukali plusów swojego występu.

- Rozegraliśmy bardzo dobry mecz. Przez większość czasu graliśmy bardzo dobrze, w pierwszej połowie była równa walka, w drugiej na początku udało nam się odskoczyć na kilka bramek. Wszystko wyglądało w porządku. W końcówce nasi rywale zachowali trochę więcej zimnej krwi. To poszło jak jakaś lawina z ich strony - nagle rzucili trzy, cztery bramki szybko z kontry i powoli odrabiali straty - najpierw jedno trafienie, potem drugie. Niestety, w końcówce więcej szczęścia było po ich stronie, Sławek obronił, ale piłka wróciła w ręce ich skrzydłowego, on dobił i dla nich to na pewno jest zwycięski remis. Dla nas - tak troszkę - powiedział Michał Jurecki.

W ostatnich minutach w poczynania mistrzów Polski wkradło się wiele choasu. Cały czas doskonale dysponowany był Szmal, ale jego koledzy w ofensywie mieli sporo problemów z wykończeniem akcji.

- Były dobre pozycje do rzutów, w końcówce ważny był już czas, więc trzeba było szybko rzucać. Wydaje mi się, że możemy być zadowoleni z tego meczu, bo walczyliśmy przez całe 60 minut, pokazywaliśmy dobry handball. Mimo tego że w końcówce nam nie poszło, ja potrafię znaleźć dużo pozytywów - stwierdził kapitan żółto-biało-niebieskich.

Czy kielczanie przy sześciobramkowym prowadzeniu nie za szybko zaczęli więc świętować wygraną? - Nie jestem juniorem, żeby przedwcześnie cieszyć się ze zwycięstwa. Wiedziałem, że to jest Liga Mistrzów, gramy z zespołem z Flensburga i trzeba być skoncentrowanym do samego końca. Trochę może zabrakło zimnej krwi, ale pozycje były. Niestety nie zostały wykorzystane - dodał rozgrywający.

ZOBACZ WIDEO Wielki transfer PGE Vive Kielce. Andreas Wolff jak Manuel Neuer

Komentarze (2)
Jasny Piernik
9.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A idze Michoł bo gupoty opowiadasz.
Grałeś jak Cajmer o północy i tyle 
avatar
Maxi-102
9.10.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Michał nie martw się...zawsze mogliście przegrać...:)...trener po meczu był zadowolony z waszej postawy...:)