Od lat ambicją Azotów jest zdetronizowanie płocczan. Przed sezonem zrobili dużo, by dopomóc szczęściu. Wzmocnili każdą pozycję, zwiększyli siłę rażenia z dystansu, na ławce usiadł trener Daniel Waszkiewicz. Wisła wciąż jednak trzymała się mocno, w Puławach uratowała zwycięstwo po karnych. U siebie chciała ugruntować pozycję numer dwa w polskiej piłce ręcznej.
Trener Piotr Przybecki postawił na potęgę rzutu. Na środek desygnował lewego rozgrywającego Dana-Emila Racotea, liczył na jego działo w prawej ręce. Koledzy robili miejsce, Rumun ostrzeliwał puławską bramkę z daleka. W jego ślady poszedł Tomasz Gębala. Nie szukał na siłę zwodów, nie kozłował przed rzutem, wychodził w górę i posyłał pociski w stronę najpierw Wadima Bogdanowa, potem Walentyna Koszowego. Wisła była zdeterminowana, grała efektownie, po golu Jose Guilherme de Toledo prowadziła 8:5.
Azoty takiego szturmu nie przypuściły. Obrońcy Wisły pilnowali rozgrywających, zaskakiwał ich jedynie bardzo aktywny Adam Skrabania. Nafciarze odcięli Paweł Podsiadło od pozycji rzutowych. Na krótko. Jeden z najlepszych zawodników stycznia przestał statystować, ocknął się w okolicach 20. minuty i z łatwością otwierał sobie drogę do bramki. Spotkanie na moment stało się teatrem jednego aktora, Podsiadło trafił pięć razy z rzędu i co za tym idzie, zapewnił remis 15:15.
Przerwa wybiła Azoty z rytmu. Nafciarze wyszli w innym ustawieniu, zwarli szyki w obronie i pozwalali już na zdecydowanie mniej. Ale najwięcej zmieniło wejście Adama Morawskiego. "Loczek" zastąpił Marcina Wicharego i w drugiej połowie zamknął dostęp do bramki. Zgasił Władisława Ostrouszkę, fenomenalnie bronił rzuty z bliska, nie dawał się oszukać z karnych. Azoty nie miały żadnego pomysłu, czasami szukały kwadratowych jaj, jak Nikola Prce przy próbie lobowania z karnego. Wszystko na nic, Morawski był w wybornej dyspozycji. Skoncentrowany i regularny jak rzadko kiedy.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Paweł Podsiadło show. Azoty Puławy rozbiły Wybrzeże Gdańsk
Mając tak zabezpieczone tyły (12/23 - 52 proc.), zwycięstwo przyszło Nafciarzom zdecydowanie łatwiej niż się spodziewali. Lovro Mihić - płocki pędziwiatr - uciekał w kontrach, luzem imponował Igor Źabić, Gilberto Duarte, Jose Guilherme de Toledo i Michał Daszek podwyższali prowadzenie. Zrezygnowani puławianie już całkowicie odpuścili. Nie szło im nic, każda bramka przychodziła z ogromnym wysiłkiem. Po przerwie rzucili "zawrotną" liczbę sześciu goli. Zdegustowany Daniel Waszkiewicz próbował wykrzesać pokłady energii z podopiecznych, by uratować twarz. W końcu władze Azotów rokrocznie podkreślają, że atakują Wisłę. Może i naciskają na wicemistrzów kraju, ale wyłącznie na swoim terenie.
Skończyło się zatem jak zwykle w Płocku - na kilkudziesięciu wyrównanych minutach. Kolejne podejście Azotów w fazie play-off. Najprawdopodobniej w ligowym półfinale.
PGNiG Superliga (20. kolejka):
Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 31:21 (15:15)
Orlen Wisła:
Wichary (1/11 - 9 proc.), Morawski (12/23 - 52 proc.) - Racotea 5, Daszek 4, Źabić 4/2, de Toledo 4, T. Gębala 3, Mihić 3, Duarte 2, Ghionea 2/1, Ivić 1, Obradović 1, Piechowski 1, Tarabochia 1, M. Gębala, Krajewski
Karne: 3/4
Kary: 8 min. (M. Gębala - 4 min. T. Gębala, de Toledo - po 2 min.)
Azoty:
Bogdanow (1/18 - 6 proc.), Koszowy (4/18 - 22 proc.) - Podsiadło 6, Seroka 5/1, Skrabania 3, Masłowski 2, Gumiński 1/1, Jurecki 1, Panić 1, Prce 1, Titow 1, Ostrouszko
Karne: 2/4
Kary: 10 min. (B. Jurecki, Masłowski - po 4 min., Grzelak, Titow - po 2 min.)
Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski (Zielona Góra)
Widzów: 2500