PGNiG Superliga: seria Energi MKS-u trwa! Piąte zwycięstwo z rzędu beniaminka

Materiały prasowe / MKS KALISZ / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Kamil Adamski
Materiały prasowe / MKS KALISZ / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Kamil Adamski

Energa MKS kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Kaliszanie przed własną publicznością ograli Wybrzeże Gdańsk 25:24. Trzy minuty przed końcem gospodarze prowadzili czterema bramkami, ale o wynik drżeli do ostatniej sekundy.

- Rzadko ogląda się takie mecze, w których pada tak mało bramek w pierwszej połowie - ocenił po meczu Paweł Rusek, trener Energi MKS Kalisz. Przez trzydzieści minut obie ekipy rzuciły tylko 19 bramek. Na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem schodzili przyjezdni z Gdańska, bo Artur Bożek nie wykorzystał rzutu karnego równo z syreną zapraszającą na kwadrans odpoczynku.

Obie ekipy były bardzo skoncentrowane w obronie, ale gorzej radziły sobie w ofensywie. Nie brakowało prostych błędów, a Edin Tatar i Artur Chmieliński robili swoje między słupkami bramek. W 20. minucie kaliszanie prowadzili 7:5, ale pozwolili rywalom za zdobycie czterech trafień bez odpowiedzi.

MKS ruszył do ataku tuż po zmianie stron. Już w 35. minucie Wielkopolanie prowadzili 14:10. Swoich kolegów do kolejnego zwycięstwa prowadził Michał Drej, który niedawno został wybrany najlepszym graczem PGNiG Superligi w styczniu. Luty również rozpoczął od doskonałego występu. W sobotę zdobył aż 10 bramek. Pomylił się tylko raz z rzutu karnego, ale zebrał piłkę i błyskawicznie się poprawił.

- Na pewno to był dla mnie kopniak do pracy. Sama nominacja była ogromnym wyróżnieniem, a co dopiero wygrana. Forma jest i to cieszy. My, skrzydłowi, jesteśmy uzależnieni od podań, kontr, dobrej gry w obronie. Nasze trafienia to zasługa całej drużyny. Cieszę się, że mogę wykańczać akcje - mówi skromnie Drej.

Po słabym początku drugiej połowy Wybrzeże nie mogło dogonić rywala. Kaliszanie kontrolowali przebieg gry. Utrzymywali bezpieczną przewagę 3-4, a nawet pięciu trafień. Wydawało się, że wielkich emocji w końcówce nie będzie.

Kaliszanie poczuli się zbyt pewni siebie a gdańszczanie zwietrzyli szansę. Już w 57. minucie spotkania Wojciech Prymlewicz jedyny raz pomylił się wykonując rzut karny. MKS miał piłkę i cztery bramki przewagi (24:20). Gospodarze zagrali bardzo nerwowo i spieszyli się z oddawaniem rzutów. Te były niecelne i Wybrzeże zaczęło szybko odrabiać straty. Paweł Rusek musiał interweniować. Wziął czas 30 sekund przed końcem, Drej wykończył składną akcję i zdobył decydującego gola. Przeciwnicy szybko odpowiedzieli, ale to była tylko bramka kontaktowa. Na więcej zabrakło im czasu.

Energa MKS Kalisz - Wybrzeże Gdańsk 25:24 (9:10)
MKS:

Tatar, Zakreta - Drej 10, Adamski 4, Kniazeu 4, Szpera 4, Czerwiński 2, Krycki 1, Kwiatkowski, Bożek, Kobusiński, Klopsteg, Grozdek.
Karne: 2/4.
Kary: 6 min (Kwiatkowski, Drej, Misiejuk - 2 min.)

Wybrzeże: Chmieliński, Pieńczewski - Prymlewicz 5, Komarzewski 4, Adamczyk 3, Kondratiuk 3, Rogulski 4, Bednarek 2, Sulej 1, Kostrzewa 1, Wróbel 1, Podobas, Gądek.
Karne: 5/6.
Kary: 10 min. (Kondratiuk - 4 min., Rogulski, Sulej, Bednarek - 2 min.)
Sędziowie

: Bąk, Ciesielski (Zielona Góra)
Widzów: 2850.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: hit dla Azotów. Genialny gol Iso Sluijtersa

Komentarze (0)