Nowa rola Adama Fedorowicza w Słupii

Adam Fedorowicz, były trener Słupii Słupsk uważa, że wielkość klubów w ekstraklasie uzależnione są od budżetu, jakimi one dysponują. - Nasz był najniższy w lidze. Poza tym bazowaliśmy na naszych wychowankach. Cena, jaką za to zapłaciliśmy była bardzo wysoka - podkreśla szkoleniowiec.

Michał Podlewski
Michał Podlewski

Od początku rozgrywek Słupia uchodziła za Kopciuszka. Adam Fedorowicz twierdzi, że na taki stan rzeczy złożyły się m.in. brak strategicznego sponsora oraz zbyt wąska ławka rezerwowych. - Co więcej, nie zawsze miałem do dyspozycji wszystkie zawodniczki. Powodem ich absencji na treningach i meczach były nauka, choroby i kontuzje. Myślę jednak, że byliśmy lepsi od gdańskiego AZS AWFiS, na którym zdobyliśmy pięć punktów. Gdańszczanki uratowały się przed bezpośrednią degradacją tym, że wcześniej miały bezpieczny dystans punktowy - tłumaczy w rozmowie z Głosem Pomorza Słupsk Fedorowicz.

Najwięcej żalu po sezonie szkoleniowiec miał do Adriany Szabały i Anny Żurawskiej. - Właśnie z tymi zawodniczkami rozstałem się w trakcie rozgrywek, gdyż nie spełniały ról, w których je widziałem. Spodziewanego postępu nie zrobiła również Agnieszka Marciuch - wzdycha trener.

Gdyby i tego było mało, słupskie zawodniczki nie dysponowały zbyt bogatymi warunkami fizycznymi. - A do tego doszła bojaźliwa gra w obronie oraz nieskuteczna gra w ataku i to nawet w dobrych pozycjach rzutowych. Co więcej, podstawowe zawodniczki nie posiadały odpowiedniego wsparcia od rezerwowych - wymienia.

Rezygnacja Federowicza z funkcji trenera nie jest równoznaczna z jego odejściem z klubu. Bogate doświadczenie i wiedzę postara się teraz przekazać młodszemu pokoleniu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×