Pekin się oddalił, porażka na inaugurację z Węgierkami

Reprezentacja Polski piłkarek ręcznych doznała porażki w pierwszym meczu turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Na inaugurację imprezy rozgrywanej w Bukareszcie biało-czerwone uległy dużo bardziej utytułowanym rywalkom z Węgier 30:39 (18:17). Podopieczne Zenona Łakomego, chcąc myśleć o paszportach do Pekinu muszą wygrać dwa najbliższe mecze, kolejno z Japonią (sobota) i Rumunią (niedziela).

Inauguracyjny mecz turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich, rozgrywany na parkiecie w Bukareszcie miał ogromne znaczenie. To właśnie pierwszy pojedynek z Węgierkami praktycznie ustawia dalszą rywalizację w grupie, stąd też w ekipie Zenona Łakomego przed spotkaniem była pełna koncentracja i ogromne sportowe zaangażowanie. Trener biało-czerwonych postanowił, że w meczowej czternastce zabrakło miejsca dla doświadczonej bramkarki Iwony Łącz oraz obrotowej z Gdańska - Edyty Chudzik.

Pierwsze siódemki:

Polska - Chemicz, Majerek, Polenz, Jacek, Kudłacz, Malczewska, Duda.

Węgry - Palinger, Verten, Toth, Gorbicz, Hornyak, Kovacsicz, Szamoransky.

Wynik piątkowych zawodów już w pierwszej akcji ofensywnej otworzyła Timea Toth, która rzutem z dystansu pokonała Magdalenę Chemicz. W rewanżu kilkanaście sekund później, po znakomitym indywidualnym wejściu wyrównała środkowa rozgrywająca Karolina Kudłacz. To właśnie te dwie szczypiornistki obu zespołów, stanowiły o sile ofensywnej swoich ekip. Polska obrona nie potrafiła znaleźć recepty na świetnie dysponowaną z drugiej linii Toth, która tylko w pierwszej odsłonie rzuciła aż 9 bramek. Równie udanie w ataku radziła sobie Kudłacz, której indywidualne wejścia okazywały się nie do zatrzymania dla strefy obronnej Węgierek. Polki grające w defensywie systemem 6-0 po 5 minutach prowadziły z dużo bardziej utytułowanym rywalem 4:2. Podopieczne Janosa Hajdu bardzo szybko odrobiły niewielkie straty grając w osłabieniu, a niezawodna okazała się rozgrywająca Timea Toth. Do 20 minuty spotkanie miało bardzo wyrównany przebieg, a wynik najczęściej oscylował w granicy remisu. W ostatnich dziesięciu minutach to Polki nadawała tempa grze i na przerwę mogły schodzić w lepszych humorach, prowadząc z Mistrzyniami Europy sprzed ośmiu lat 18:17. Wynik do przerwy ustaliła niezawodna tego dnia Karolina Kudłacz, której indywidualne akcje oraz nieszablonowe rzuty z dystansu były ozdobą piątkowych zawodów.

Po zmianie stron bardzo szybko drugą w tym meczu dwuminutową karę otrzymała dobrze grająca na kole Aleksandra Jacek. Szkoleniowiec w obawie przed wykluczeniem z gry szczypiornistki z Lubina desygnował na parkiet Ewę Damięcką, która niestety nie wykorzystała dwóch dogodnych rzutów z linii szóstego metra. W dalszym ciągu w ataku naszego zespołu najbardziej wartościową zawodniczką była Kudłacz, która nie miała jednak wsparcia koleżanek w rzutach z drugiej linii. Izabela Duda była tego dnia bardzo nieskuteczna, a Iwona Niedźwiedź-Cecotka i Dorota Malczewska nie decydowały się zbyt często na oddawanie rzutów. Dobre zawody na prawym skrzydle rozgrywała Małgorzata Majerek, która z trudnych sytuacji potrafiła pokonać niezwykle utalentowaną Katalin Palinger. Gdy w 36 minucie biało-czerwone prowadziły 22:20 nic nie wskazywało, że nasze szczypiornistki mogą przegrać tak dotkliwie. Na nieszczęście polskiej reprezentacji prawdziwy popis gra w drugiej odsłonie piątkowej potyczki zaprezentowała Anita Gorbicz. Jej niesygnalizowane rzutu i podania do obrotowej Piroski Szamoransky raz za raz zagrażały bramce strzeżonej przez Chemicz. Od 48 minuty, gdy na tablicy świetlnej był remis 27:27, zaczął się prawdziwy popis jednej z najlepszych ekip świata. Rozgrywającej Gorbicz wychodziło wszystko, a Polska straciła koncepcję na grę w ataku pozycyjnym. W bardzo szybkim odstępie czasu, Polki straciły kontakt z rywalkami i nawet czas Zenona Łakomego w 52 minucie przy stanie 28:32 nie wpłynął mobilizująco na grę naszej reprezentacji. W dalszym ciągu to Węgierki były stroną przeważającą, wykorzystując choćby najmniejszy błąd biało-czerwonych. Ostatni kwadrans gry ekipa z Węgier zwyciężyła aż 13:4! Ostatecznie piątkowa rywalizacja zakończyła się wysokim zwycięstwem Węgierek 39:30, a wynik ustaliła Anita Gorbicz.

Reprezentacja Polski nie zagrała złych zawodów. Do 45 minuty można było obejrzeć szczypiorniaka na wysokim poziomie. W grze biało-czerwonych był pomysł, a przede wszystkim wola walki. Niestety ostatnie 15 minut okazało się zupełnie odmienne. Podłamane Polki tracąc kontakt do swoich rywalek, straciły jakąkolwiek chęć zniwelowania strat, stąd tak wysoka porażka.

Przed ekipą Zenona Łakomego jeszcze dwa mecze. W sobotę z Japonią, a na zakończenie turnieju z gospodarzem - Rumunią. Jeżeli Polki marzą w dalszym ciągu o paszportach do Pekinu, koniecznie muszą odnieść dwa zwycięstwa. Trzymajmy kciuki za nasze zawodniczki, oby marzenia o udziale w Igrzyskach Olimpijskich przerodziły się w rzeczywistość. Jednak, aby myśleć o zwycięstwie z Rumunią, nie mogą przytrafiać się takie przestoje, jakie miały miejsce w potyczce z Węgierkami w końcówce spotkania.

Polska - Węgry 30:39 (18:17)

Polska: Chemicz, Sadowska - Kudłacz 13, Majerek 4, Duda 4, Malczewska 3/1, Polenz 3 (1x2 min.), Niedźwiedź-Cecotka 2 (1x2 min.), Jacek 1 (2x2 min.), Załęczna, Damięcka (1x 2 min.), Pielesz.

Węgry: Palinger - Toth 14, Gorbicz 12/2, Szamoransky 5 (1x2 min.), Hornyak 3 (2x2 min.), Szucs 2 (1x2 min.), Verten 2, Ferling 1 (1x2 min.), Lovasz, Kovacsicz.

Kary:

Polska: 10 min

Węgry: 10 min

Sędziowanie: M.Gjeding / M.Hansen (Dania)

Przebieg meczu:

I połowa: 0:1, 1:1, 2:1, 2:2, 3:2, 4:2, 4:3, 4:4, 5:4, 5:5, 5:6, 6:6, 7:6, 7:7, 8:7, 8:8, 8:9, 8:10, 9:10, 10:10, 11:10, 11:11, 12:11, 12:12, 13:12, 13:13, 14:13, 15:13, 15:14, 15:15, 15:16, 16:16, 17:16, 17:17, 18:17.

II połowa: 18:18, 19:18, 19:19, 20:19, 21:19, 21:20, 22:20, 22:21, 22:22, 22:23, 23:23, 23:24, 24:24, 24:25, 24:26, 25:26, 26:26, 26:27, 27:27, 27:28, 27:29, 27:30, 28:30, 28:31, 28:32, 28:33, 29:33, 29:34, 29:35, 29:36, 29:37, 30:37, 30:38, 30:39.

Źródło artykułu: