Piotr Jarosiewicz to absolwent SMS-u Gdańsk. Była to dla niego jedyna szansa na to, by zrobić karierę w piłce ręcznej. - Jestem z Warszawy i nie miałem praktycznie żadnego wyboru. Przyszedłem do SMS-u i jestem z tego faktu bardzo zadowolony. Był to dla mnie bardzo duży plus, bo już w pierwszym roku w tej szkole było widać różnicę pomiędzy mną, a kolegami, którzy zostali w warszawskim klubie. Później też robiłem duże postępy i dzięki tej szkole znalazłem klub, a teraz pokazuję się na parkietach PGNiG Superligi - wyjaśnił.
Podczas meczu Energa Wybrzeże Gdańsk - KS Azoty Puławy było widać sporą różnicę jakości obu zespołów. Puławianie pokazali też większy charakter i wygrali 31:16. - Zgodzę się z tym, choć sam początek nie wyszedł po naszej myśli. Było 4:4, a my mieliśmy inne założenia. Mieliśmy mocno bronić i wychodzić z kontrami, bo z tego są łatwe bramki. Wygraliśmy do przerwy różnicą dziesięciu bramek. Energa Wybrzeże to jednak młody, perspektywiczny zespół - powiedział Piotr Jarosiewicz.
Zawodnik Azotów patrząc na rok urodzenia bardziej pasowałby do zespołu z Gdańska. Grał przeciwko wielu kolegom z podobnych roczników. - Znam kilku kolegów z Gdańska, z którymi graliśmy razem. Jestem młody i może pasowałbym wiekiem do Energi Wybrzeża, ale bardzo dobrze gra mi się w Azotach Puławy. Mam doświadczonych kolegów, którzy dużo mi podpowiadają w kwestii błędów jakie popełniam, czy pokazania plusów tego co robię na boisku i na treningach. Dla mnie to drugi sezon i się uczę - podkreślił skrzydłowy.
W końcówce I połowy, szczypiornista trafił trzy bramki. - To prawda, choć ogólnie w I połowie nie miałem wielu sytuacji, bo wiele piłek przechodziło przez środek i do koła. Jestem jednak bardzo zadowolony ze zdobycia trzech bramek - przyznał.
W lidze puławianie mają szansę w tym sezonie sporo namieszać. - Żeby nie zapeszyć, mamy cele by zdobyć wyższe miejsce na podium niż ostatnio. Musimy iść stopniowo, po schodkach i wygrywać w każdym meczu. Aby tak było, musimy nauczyć się grać do końca. Jak wygrywa się różnicą 10, czy 15 bramek, to często jest luz w drugiej połowie. Musimy nauczyć się tego, by grać ciągle swoje niezależnie od wyniku - podsumował.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Polacy długo świętowali po zdobyciu złota. "Trener dał nam zielone światło"