Dla 35-letniego Czecha to już 10. klub w karierze, w czasie której poza rodzimą ligą miał także okazję występować w Niemczech, Norwegii, Danii i Szwajcarii.
- Mieszkanie przez rok czy więcej czasu w danym państwie miało na mnie niebagatelny wpływ, bo ukształtowało mój charakter - to wartość dodana w życiu sportowca, gdy możesz poznać cechy charakterystyczne dla danej społeczności, próbując wyłuskać dla siebie te najlepsze - wyjaśnia. - Muszę powiedzieć, że i moja rodzina dość łatwo odnaleźliśmy się w Polsce, ale to raczej wynik podobnej mentalności między naszymi narodami, a nie faktu, że występowałem wcześniej w kilku krajach. Dodatkowo wasz język okazał się wyjątkowo łatwy do przyswojenia, bo po nieco ponad 2 miesiącach rozumiem już prawie wszystko i mogę się dość swobodnie porozumiewać.
Mimo wszystko Zdrahala jest zaskoczony szybkim tempem, w jakim zaaklimatyzował się w Płocku. - To prawda, ale po prostu nie spodziewałem się, że aż tyle osób będzie nam tak pomocnych - kontynuuje. - Dla mnie i dla mojej rodziny to naprawdę duże ułatwienie, gdy Polacy sami przychodzą z pomocą, rozumiejąc, że może ona być nam przydatna, bo przyjechaliśmy z innego kraju i potrzebujemy trochę czasu, by opanować wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
Pobyt w kilku krajach ukształtował Czecha nie tylko jako człowieka, ale i zawodnika. - Pamiętam, jak miałem 20 lat i byłem bardzo optymistycznie nastawiony do tego, co mnie czeka, ale później w mojej karierze nastąpił regres, który trwał ładnych kilka lat. Od 2012 r. czuję, że znowu wróciłem na właściwą drogę, i to zarówno w kadrze, jak i na niwie klubowej, dlatego chciałbym to kontynuować najdłużej, jak się da. Teraz już wiem, że wzloty i upadki są nieodłączną częścią życia sportowca, dlatego nie przejmuje się chwilowymi niepowodzeniami, tylko patrzę do przodu.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o taktyce kadry: Jest system, który bardziej nam odpowiada. Myślę, że trener zdaje sobie z tego sprawę
Po ogłoszeniu przez wicemistrzów Polski transferu rozgrywającego wiele osób zwracało uwagę na jego relatywnie zaawansowany wiek, zapominając o tym, że nie dalej jak w tym roku został on najlepszym strzelcem europejskiego czempionatu.
- Dyspozycja zawodnika zależy przede wszystkim od tego, co jest w jego głowie, a nie tego, czy jest młody, czy stary - mówi Czech. - Mam 35 lat, ale skrupulatnie dbam o swoje zdrowie, dlatego omijały mnie poważne urazy, i czuję, że jestem teraz życiowej formie. W związku z tym uważam, że licząc od tego momentu, mogę grać na wysokim poziomie na pewno 2-3, a może nawet 4 lata. Przy założeniu, że nic mi nie dolega, to psychika w 90 procentach decyduje o tym, jak wypadam na boisku, bo na pewno nie mój wiek. Są tacy, którzy grają swój najlepszy handball, mając 20 lat, a są tacy, którzy robią to przez całą karierę.
Mocna psychika może się przydać płocczanom już w najbliższą środę, gdy zmierzą się w kolejnej edycji świętej wojny z PGE VIVE Kielce. - Słyszałem o zainteresowaniu w Polsce tym meczem i mogę je porównać tylko ze spotkaniami Barcelony z Realem czy Bayernu Monachium z Borussią Dortmund w piłce nożnej. Wiem, że przy jego okazji pojawia się bardzo dużo emocji, czasem tych negatywnych, ale ja mimo to uważam, że to czyni go jeszcze bardziej atrakcyjnym. To nie jest wydarzenie jak każde inne, bo zdajemy sobie sprawę, że cała sportowa Polska będzie na nas patrzeć, a to wyzwala w nas dodatkową motywację do walki. Jesteśmy gotowi na 120 procent i postaramy się wygrać, ale na końcu, gdy ważyć się będą losy wyniku, zwycięży ten, który jest silniejszy psychicznie - kończy Zdrahala.
Początek meczu Orlen Wisła Płock - Vive Kielce o 20.15.