El. ME 2020. Izrael - Polska: gehenna. Klęska szczypiornistów!

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Piotr Przybecki
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Piotr Przybecki

Koszmar naszych szczypiornistów w el. ME 2020. To było 60 minut katuszy z Izraelczykami. Polacy na własne życzenie przegrali na wyjeździe 24:25 i są daleko od awansu. To największa klęska piłkarzy ręcznych od lat.

Na pozór wymarzony przeciwnik. Nic nie znaczący w Europie, od 16 lat poza mistrzostwami, z zupełnie nieznanymi graczami. Właśnie ta anonimowość rodziła wątpliwości przed wyjazdem na egzotyczny teren. Na papierze Polacy bili Izraelczyków na głowę, ale podkreślali: - To nie będą chłopcy do bicia. No to wykrakali.

Mecz mordęga

O wartości naszej kadry nie dowiedzieliśmy się za wiele po laniu z kosowskimi amatorami. Wybiegli, wygrali, wyrzucili z pamięci (37:13). Drugi raz szło jak po grudzie. I to takim przemarzniętym do najniższym warstw.

Przez 10 minut zaledwie jeden gol po przygotowanej akcji. Pospieszne wybory i nerwowy Adrian Kondratiuk na środku, który dobrym występem z Kosowem wywalczył sobie pierwszą siódemkę. Bez tempa, bez pomysłu, Biało-Czerwoni szarpali się sami ze sobą.

Wynik ratowała aktywna obrona, kontry i nieroztropne decyzje Izraelczyków. Rywale potrafili perfekcyjnie zagrać na lewe skrzydło do Gila Pomeranza, a potem pod presją tracili głowę i gubili piłkę. Tylko dzięki przechwytom Polacy objęli prowadzenie 9:7. Zamiast uspokoić atmosferę, sami dolewali oliwy do ognia. Bramkarz Moshe Elimelech, mierzący 184 cm wzrostu (i 72 kg wagi!), bardziej przypominał posturą skrzydłowego, ale wydawał się przeszkodą wielkości takiego kolosa jak Arpad Sterbika. Przynajmniej na to wskazuje multum pudeł z wybornych pozycji, niektórych nie da się racjonalnie wyjaśnić.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Różnica klas w "świętej wojnie". Pewna wygrana PGE VIVE Kielce

Pod napięciem

Do przerwy fatalny atak pozycyjny, bezproduktywny Adam Malcher między słupkami i wynik 12:12. Klops. Przypominał się koszmar z ME do lat 18, kiedy po wyrównanej pierwszej połowie Izraelczycy zdeklasowali naszą młodzież 30:20. Najbardziej niepokoiła bezradność z przodu. Liczenie, że przeciwnicy sami się wykończą (jak na inaugurację z Niemcami) mogło zaprowadzić donikąd. A na pewno nie na ME 2020.

Piotr Przybecki zaczął rotować składem. Pozytywne bodźce wysyłał Piotr Wyszomirski w bramce i to zasadniczo tyle. Standardowo nie mylił się Arkadiusz Moryto, uspokoił na moment sytuację po jednym z karnych (17:14). Co z tego, skoro za chwilę w przewadze sześciu na trzech Polacy dali się zaskoczyć wrzutką przez całą szerokość boiska. Absurdalne, tak jak wiele z rzutów Polaków prosto w nogi Elimelecha.

Z każdą minutą obserwowaliśmy mecz z coraz większym przerażeniem. Frustracja, rosnące napięcie, łapane kary i znowu remis. Gole przychodziły z mozołem, głównie po indywidualnych próbach. Z dystansu zagrażał jedynie Antoni Łangowski, a Izraelczycy przestali błądzić. Bardziej to Polacy niemiłosiernie plątali się w swoich akcjach.

Golgota

21:22, 22:23. I tak przez dobre kilkanaście minut. Im dalej w las, tym gorzej. Zazwyczaj wyważony Wyszomirski wściekał się na lewo i prawo, bo koledzy nie pomagali mu przesadnie. Czasem wcale. Robiło się dramatycznie źle. Paweł Paczkowski z impetem wpadł w bandę i na trzy minuty przed końcem musiał zejść. Ledwie kilkadziesiąt sekund później pomocy potrzebował Łangowski. Nie było kim rzucać.

Polacy tyle razy podawali Izraelczykom rękę, że w pewnym momencie musieli za to zabulić. Michał Potoczny obił Elimelecha zamiast na 1,5 minuty przed końcem powiększyć prowadzenie do dwóch goli. Kontra, karny i remis. Katastrofa. A to nie koniec. Niewykorzystana okazja ze skrzydła, spóźniony powrót i obrotowy Yosef Appo, wcześniej beznadziejny, zapewnił Izraelczykom zwycięstwo tuż przed końcem... Nieprawdopodobna wtopa.

A ponoć sztuką jest nie awansować na ME 2020 z takiej grupy. Szczypiorniści podjęli wyzwanie.

El. ME 2020, grupa 1 (2. kolejka):

Izrael - Polska 25:24 (12:12)

Izrael: Elimelech, Shamir - Appo 3, A. Cohen, O. Cohen, Gera, Gerera 2, Hershkowitz, Levy 6, Natsia, Peres Shalam, Pomeranz 5, Segal, Shkalim 1, Sidi 2, Stelman 6.
Karne: 3/4
Kary: 12 min. (Appo, A. Cohen - po 4 min., Stelman, Hershkowitz - po 2 min.)

Polska: Malcher, Wyszomirski - Chrapkowski 1, Czuwara 3, Daszek 3, M. Gębala 1, Krajewski 3, Moryto 6, Paczkowski 1, Kondratiuk 1, Przybylski 2, Syprzak, Walczak, Łangowski 3, Krupa, Potoczny.
Karne: 3/4
Kary: 8 min. (Paczkowski, Przybylski, Kondratiuk, Moryto - po 2 min.)

Sędziowie: Angelos Argyridis, Christos Mouttas (Cypr).

Komentarze (104)
avatar
yes
29.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
avatar
sisiukris
29.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
I co teraz "eksperci "powiedzą? Jak dwa lata temu ludzie z Płocka pisali, że Przybecki to słaby trener to wszyscy się śmieli...W grze kadry nie widać żadnego pomysłu,żadnych zagrywek,słaba drug Czytaj całość
avatar
Cbc
29.10.2018
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Rombel wydaje się być naturalną osobą na pozycję selekcjonera. Ma ogląd sytuacji, wie jak wyglada zaplecze czyli kadra B i jest obecnie bez pracy. Może faktycznie wespół ze Sławkiem Szmalem mog Czytaj całość
avatar
Hander
29.10.2018
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
A to nie można było na ten mecz wysłać MMTS-u Kwidzyn albo Kalisza? Dokoptować Kowalczyka, Morytę, Jarosiewicza i Wyszomirskiego i po ludzie wybranym nie byłoby co zbierać! Co do trenera to abs Czytaj całość
avatar
EQ Iskra
29.10.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Trzeba patrzeć realnie. Nie mamy zawodników aspirujących do gry na wysokim poziomie (wyjątki to Malcher, Moryto, może Daszek), cała reszta to po prostu ligowi wyrobnicy i niespełnione nadzieje Czytaj całość