- Można po tym spotkaniu powiedzieć, że sport jest bardzo brutalny, bo uważam, że zasłużyłyśmy co najmniej na jeden punkt. Podsumowując, pierwsza połowa do udanych nie należała. Bardzo krótkie akcje, grałyśmy zbyt indywidualnie, nie udawało nam się wypracować pozycji dla koleżanek, co poprawiłyśmy w drugiej części meczu. Ta piłka chodziła szybciej, więcej ruchu, grałyśmy zespołowo. Fantastyczna obrona, przecinałyśmy podania, zamykałyśmy koło, do tego pomogła nam świetnie bramka - oceniła na gorąco w wywiadzie dla TVP Sport, Karolina Kudłacz-Gloc.
Aby awansować do kolejnej fazy mistrzostw Europy oraz nie oglądać się na wynik starcia Dania - Serbia, Polki musiały pokonać Szwedki różnicą co najmniej czterech bramek. Ekipa Biało-Czerwonych podniosła rękawicę i w drugiej połowie zdobyła się na niesamowity zryw, ale ostatecznie musiała uznać wyższość rywalek.
- Jestem daleka od oceniania pracy arbitrów, zawsze skupiam się na sobie, ale w końcówce spotkałyśmy się z nierównym sędziowaniem - zauważyła rozgrywająca SG BBM Bietigheim.
- Bardzo ciężko się gra w osłabieniu, trzeba grać bardzo długo i konsekwentnie, pojawia się niepewność, bo bramki jeszcze nie ma. W ostatnim kwadransie dostałyśmy dużo kar. Jesteśmy bardzo smutne, zostawiłyśmy na boisku wszystko, co miałyśmy do zostawienia. Sport jest brutalny. Szwedki miały więcej szczęścia - powiedziała kapitan reprezentacji Polski po jednobramkowej porażce z drużyną Trzech Koron.
- Nie wiem, czy nie czeka nas przebudowa. Jest parę zawodniczek dość starszych, doświadczonych, które zostawiają coś więcej w domu (rodzinę, dziecko - przyp. red.), i to musi się opłacać - dodała ogromnie wzruszona Karolina Kudłacz-Gloc.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Przełamanie Sampdorii kosztem drużyny Łukasza Skorupskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
czas wracać do domu...