Krzysztof Kotwicki dopiął swego. Wygrał sprawę z ZPRP, mogą posypać się odszkodowania

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Kotwicki
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Kotwicki

Zbliża się koniec sporu Krzysztofa Kotwickiego z ZPRP. Sąd apelacyjny uznał, że trener może pracować pomimo braku licencji A. Niewykluczone, że wyrok rozpęta lawinę roszczeń ponad 50 szkoleniowców. "Niezbędne" kursy kosztowały razem powyżej 200 tys.

W tym artykule dowiesz się o:

- Konkluzja sądu była taka - związek nie miał prawa zabraniać mi pracy na wszystkich szczeblach. Poza tym uznał, że regulamin przyznawania licencji jest niezgodny z prawem. Związkowi pozostała kasacja do Sądu Najwyższego - mówi nam Krzysztof Kotwicki.

Sprawę objaśnia radca prawny i były szczypiornista, Marek Stopczyński: - Wyrok jest dość zaskakujący, bardziej spodziewałem się uchylenia wyroku sądu okręgowego i przekazania do kolejnego rozpoznania sprawy. Tymczasem zmieniono werdykt sądu pierwszej instancji. Sąd stwierdził prawo Krzysztofa Kotwickiego do wykonywania zawodu trenera piłki ręcznej w pełnym zakresie.

Wyrok prawdopodobnie zakończy batalię o uznanie kwalifikacji trenera. W 2013 roku parlament przyjął ustawę o zmianie regulacji wykonywania niektórych zawodów. Na jej podstawie oraz europejskiej konwencji RINCK związek opracował nowe zasady wydawania licencji dla szkoleniowców, wprowadził podział uprawnień. Ponad 60 doświadczonych trenerów znalazło się na lodzie, bo nie posiadało tytułu trenera klasy I. Wcześniej do pracy wystarczyła II klasa. Kotwicki zapłacił z własnej kieszeni za kursy, ale w przeciwieństwie do kolegów po fachu nie przystąpił do egzaminu i rozpoczął samotną walkę. Po blisko pięciu latach zwycięską.

- O dopuszczeniu do pracy może decydować regulamin związku. Sąd przychylił się do zdania, że został on jednak uchwalony nieprawidłowo. Związek może ustalać własne przepisy, ale muszą być zgodne z ustawą o sporcie. Wszelkiego rodzaju kategorie licencyjne nie mogą wpływać na wykonywanie zawodu. Mają one tylko charakter prestiżowy, przykładowo są kartą przetargową w negocjacjach z klubem. Ustawa o sporcie nie przewiduje możliwości kategoryzowania licencji, tzn. A dla szkoleniowca z Superligi, analogicznie B dla II ligi. Trenerowi, który miał dyplom II klasy i który spełnia przesłanki - ma wiedzę, doświadczenie i umiejętności - odebrano wbrew artykułowi 87. ustawy kwalifikację do wykonywania zawodu. Sąd stwierdził, że prawo powoda do wykonywania zawodu wynika też bezpośrednio z konstytucji i żaden regulamin nie może tego prawa ograniczać, chyba że czyni to ustawa - kontynuuje Stopczyński.

Werdykt może być wierzchołkiem góry lodowej. Pozostali trenerzy, którzy zapłacili 4 tysiące za wymagane szkolenia (a było ich ponad 50), mają szansę odzyskać swoje pieniądze. Zakładając, że wszyscy domagaliby się zwrotów, straty związku za same opłaty wyniosą zdecydowanie ponad 200 tys. złotych. Do tego dochodzą koszty tygodniowego zakwaterowania i życia w Warszawie oraz Spale, a także wyjazdów na kilka krótszych spotkań. Odszkodowania mogą sięgnąć ogromnych kwot.

- Wiedzieliśmy, że w razie wygranego procesu otworzy się możliwość skierowania roszczeń odszkodowawczych. Możemy starać się o zwrot za kursy licencyjne, których Krzysztof Kotwicki nie musiał robić. Identyczna jest sytuacja innych trenerów, którzy zapłacili z własnej kieszeni za kursy, a według wyroku sądu mogli pracować nawet bez ich ukończenia. De facto każdy szkoleniowiec musi sam złożyć taki wniosek. Poza tym, trenerowi Kotwickiemu przysługują roszczenia za pięć lat bez pracy w klubach Superligi pomimo propozycji, choć musimy przedstawić, o jakie kwoty dokładnie chodziło - wylicza Stopczyński.

Wyrok sądu jest prawomocny, szkoleniowiec złoży wniosek o uzasadnienie na piśmie. Związek został obarczony kosztami postępowania.

Szkoleniowiec od 2016 roku oficjalnie nie pracuje w męskiej Superlidze. Od tego czasu służył doświadczeniem w UKS-ie PCM Kościerzyna i Spójni Gdynia, pomagał trenerom, dysponującym wymaganą licencją. Wcześniej zajmował się m.in. bramkarkami reprezentacji Polski, doprowadził MMTS Kwidzyn do brązowego medalu mistrzostw kraju.

Źródło artykułu: