Jesienny niedosyt. Adam Wiśniewski ocenia grę Orlen Wisły

Materiały prasowe / SPR Wisła Płock / Na zdjęciu: Adam Wiśniewski (z prawej)
Materiały prasowe / SPR Wisła Płock / Na zdjęciu: Adam Wiśniewski (z prawej)

Jesienna forma Orlen Wisły Płock była momentami daleka od optymalnej. Niedosyt czuje również Adam Wiśniewski. - Nie jestem do końca zadowolony i podejrzewam, że mało kto jest - mówi prezes Nafciarzy.

Kilka efektownych spotkań na początku sezonu, później bolesne porażki w Lidze Mistrzów oraz z Górnikiem Zabrze. Kolejna zwyżka formy i fińska katastrofa z Riihimaeki Cocks. Czego by nie mówić, dyspozycja Orlen Wisły Płock falowała podczas jesiennych występów. Podobnego zdania jest Adam Wiśniewski. - Czego brakuje, to regularności - mówi prezes Wisły.

Plusy i minusy

Sternik Nafciarzy nie jest w pełni usatysfakcjonowany z jesiennej dyspozycji swoich zawodników. Jak mówi, najważniejszym będzie jednak to, jak zespół zareaguje w nowym roku. - Jeśli mówimy tylko o wynikach, to nie jestem do końca zadowolony i podejrzewam, że mało kto jest. Musimy jednak patrzeć na to jak na proces ogólnego rozwoju zespołu. Mówię tutaj o grupie ludzi, która ma współpracować na wspólny cel - mówi Wiśniewski.

- Przegrywaliśmy mecze, owszem, ale o prawdziwej porażce będziemy mówić dopiero, gdy drużyna nie wyciągnie z nich właściwych wniosków. Powtórzę słowa Xaviera Sabate, przed tą grupą wciąż jeszcze wiele pracy i chciałbym, abyśmy wszyscy to zrozumieli - komentuje były wieloletni kapitan Wisły.

Zapytany o ocenę poszczególnych spotkań, Wiśniewski nie chciał dać jednoznacznej odpowiedzi. - Stare powiedzenie mówi, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Na pewno nie podobało mi się podejście, jakie zawodnicy zaprezentowali po 20 minutach meczu w Finlandii. Każdy to widział i każdy wie, że nie przegraliśmy tego pojedynku brakiem jakości, tylko w głowach - mówi prezes wicemistrzów Polski.

ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"

Popularny "Gadżet" dostrzega także pozytywne strony jesiennych spotkań Wisły. - Na drugim biegunie mamy mecz w Leon. Drużyna przegrywa sześcioma bramkami, schodzi do szatni, wraca na boisko i w niespełna dwadzieścia minut doprowadza do remisu. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale taka postawa mi zaimponowała, bo zawodnicy pokazali, że mają ambicję i potrafią walczyć - dodaje.

Sabate, czyli piłka ręczna cały dzień

Przed sezonem doszło do zmiany sztabu szkoleniowego. Obowiązki pierwszego trenera przejął , z rolą asystenta pożegnał się . Jak pierwsze miesiące współpracy z Hiszpanem ocenia prezes Nafciarzy?

- Trener Sabate to człowiek, który myśli o piłce ręcznej 24 godziny na dobę - mówi Wiśniewski, zwracając uwagę na zaangażowanie Katalończyka. - Wisła to nie jest samograj, któremu da się piłkę i mecze wygrają się same. Tych ludzi trzeba rozwijać, trzeba wskazywać błędy i pokazywać, jak je eliminować. Potem przychodzi weryfikacja, czyli mecz, a po nim ponownie wracamy do analizy i pracy nad niedoskonałościami.

- Mamy w zespole grupę młodych zawodników, którym należy wskazać kierunek, popracować indywidualnie. Proszę mi wierzyć, że mając dla dwudziestu graczy raptem półtorej godziny treningu nie ma szans, aby każdemu poświęcić należytą uwagę. Czasami trzeba przyjść wcześniej na zajęcia, zostać po treningu. Jestem bardzo zadowolony, że trener Sabate nie unika tych obowiązków i jest oddany naszemu projektowi - dodaje były reprezentant Polski.

- W historiach, że Sabate gasi światło w Orlen Arenie, nie ma przesady - mówi Wiśniewski.

Kto zawiódł, a kto zaskoczył

Jeszcze przed świętami zarząd klubu zapowiadał zmiany w kadrze na kolejny sezon. Przyszłość niektórych zawodników stoi pod znakiem zapytania, a ich dalsze występy w Płocku uzależnione będą od postawy w najbliższych miesiącach. 

Adam Wiśniewski nie chciał oceniać występów pojedynczych szczypiornistów. - O to, kto zrobił najlepsze wrażenie, a kto nie spełnił pokładanych oczekiwań, spytałbym trenera. To on określa zadania na boisku i widzi, kto się z nich wywiązuje, a kto nie - komentuje prezes Nafciarzy.

Wyjątek zrobił dla jednego rozgrywającego. - Jak już wielokrotnie mówiliśmy, szczególnie pozytywnie zaskoczył nas Nacho Moya. Osobiście liczę, że trener Sabate będzie go widział w składzie w kolejnym sezonie i zostanie z nami na dłużej. Natomiast nie chciałbym wskazywać, kto nie spełnia naszych oczekiwać, gdyż każdy gracz miał lepsze i gorsze mecze - ucina Wiśniewski.

Plany na przyszłość

Co zatem dalej z Wisłą? Tak słabego początku sezonu płocka ekipa nie zanotowała od dawna. Raptem trzecie miejsce w lidze i rozczarowująca postawa w europejskich rozgrywkach nie nastrajają optymizmem. Czy zarząd zweryfikuje przedsezonowe założenia?

Zdaniem Wiśniewskiego, cele przed Wisłą są cały czas takie same. - Tutaj nic się nie zmienia, gramy o TOP 16 Ligi Mistrzów. Na krajowym podwórku chcemy z kolei awansować do finałów mistrzostw i Pucharu Polski, a następnie podjąć rękawicę w spotkaniu finałowym.

- Ważne jest dla mnie również, aby ten zespół rozwijał się jako grupa ludzi. Żebyśmy w nowym sezonie nie zaczynali od zera, tylko abyśmy mogli dokładać kolejne cegiełki w drużynie - kończy sternik Nafciarzy.

Źródło artykułu: