W 2016 roku prezes Bertus Servaas - w sobie znany sposób - namówił Janca do PGE VIVE Kielce. O 20-latka z Celje zabiegało pół Europy, na czele z europejskimi potęgami. Po dwóch latach najlepsi ponownie zasadzili się na Słoweńca i nawet Servaas może być bezradny.
Kilka tygodni temu prezes mistrzów Polski wyjaśniał nam, że zatrzymanie Janca to ogromne wyzwanie, bo już na 1,5 roku przed końcem odzywają się do niego potencjalni pracodawcy. Akurat tak się złożyło, że większość drużyn z czołówki nie zapewniła sobie osady prawego skrzydła na sezon 2020/21, czyli wtedy, gdy kontrakt Słoweńca z VIVE przestanie obowiązywać.
Nie wiadomo, czy PSG zdecyduje się przedłużyć umowę z Lukiem Abalo (będzie miał 36 lat) i właśnie Janc mógłby wskoczyć w jego miejsce. Sytuacja wygląda podobnie u innych mocarzy. Barcelona, która zabiegała o prawoskrzydłowego przed transferem do VIVE, związała się z legendarnym Victorem Tomasem do 2020 roku. Po przyszłym sezonie THW Kiel pewnie opuści Ole Rahmel, w tym samym czasie wygaśnie umowa Ivana Cupicia z Vardarem Skopje, a Veszprem może pożegnać się z Draganem Gajiciem i Gasperem Margucem.
Dalsze losy negocjacji z Jancem zależą też od pozyskania poważnego wsparcia. Sytuacja finansowa VIVE wciąż nie jest najlepsza, ale Bertus Servaas rozmawia z potencjalnym sponsorem. Nie chodzi o firmę z branży metalurgicznej, choć krążyły takie plotki.
W razie odejścia Słoweńca, mistrzowie Polski szykują wariant rezerwowy. Według naszych informacji, interesują się Hiszpanem Ferranem Sole z Toulouse, mistrzem Europy 2018.
ZOBACZ WIDEO: Wybuch pożaru zszokował Małysza i Martona. "Krzyczałem do Adama, żeby uciekał"