Liga Mistrzów: klapa. Wisła przegrała z Bjerringbro i jest pod ścianą

PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: zawodnik Orlenu Wisły Płock Renato Sulic (z prawej) i Jesper Noddesbo (z lewej) z Bjerringbro-Silkeborg
PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: zawodnik Orlenu Wisły Płock Renato Sulic (z prawej) i Jesper Noddesbo (z lewej) z Bjerringbro-Silkeborg

To nie tak miało wyglądać. Orlen Wisła Płock jedną nogą poza Ligą Mistrzów. Na swoim parkiecie przegrała 22:26 z Bjerringbro-Silkeborg i szanse na awans do najlepszej szesnastki są niewielkie.

Dla Nafciarzy był to najważniejszy jak dotąd mecz sezonu. Mieli trzy miesiące na przygotowania do gry o najlepszą szesnastkę w Europie, a to wynik, którego nie osiągnęli od trzech lat.

Szczególnie zależało im na dobrym występie przed własną widownią, by na rewanż do Danii jechać z jakąkolwiek zaliczką. Sześciu z nich pamiętało lanie sprzed dwóch lat na parkiecie rywala (33:24). Sytuacja przed rewanżem zrobiło się jednak podbramkowa.

Starsi panowie trzej

Potwierdziły się obawy, że Bjerringbro będzie arcytrudną przeszkodą do przejścia. Uskrzydleni mistrzowie świata Johan a Plogv Hansen i Nikolaj Oris Nielsen, w obronie dwaj rutyniarze, Michael Knudsen i Jesper Noddesbo. Na kole przepychali się (prawie) ze swoim rówieśnikiem, Renato Suliciem. Ta trójka liczyła razem... prawie 120 lat. Już szron na głowie i nie to zdrowie, a wciąż decydowali o obliczu swoich zespołów.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu

Dogrania do płockiego weterana były jednym ze sposobów na złamanie duńskiej ściany. Marko Tarabochia robił to czytelnie, więc usiadł na ławce i obserwował Nacho Moyę. Ruchliwy Hiszpan złapał luz w grze, pozwalał sobie na podania za plecami, starał się rozciągać grę do skrzydeł.

Wejście drugiego ze środkowych - do niedawna pauzującego z powodu urazu - rozruszało Wisłę, bo wcześniej tak kolorowo nie było. To, co wystarczyło na Górnika Zabrze w Superlidze, niekoniecznie sprawdzało się w Lidze Mistrzów. Jose Guilherme de Toledo i Dan-Emil Racotea akurat dobrze weszli w mecz, ale Bjerringro szybko się w tym połapało i powoli odskakiwało, prowadziło 9:7. Brak Nikolaja Markussena był wręcz niezauważalny. Lider leczy uraz stopy z MŚ 2019, jego rolę przejęli Mads Nielsen i wszędobylski Sebastian Skube.

W poszukiwaniu lidera

Kibice Wisły liczyli, że siłę ataku Wisły zwiększy powrót Tomasza Gębali. Reprezentant Polski po rocznej przerwie ponownie zagrał w Lidze Mistrzów, a prawie jego każde wejście budziło sporo emocji. Gdy nie czuł się na tyle pewnie, by oddać rzut, z trybun dochodziło odgłosy rozczarowania. Po jego premierowej bramce rozległa się bodaj największa wrzawa.

W Wiśle nie objawił się wyraźny lider. Przygasł Racotea, Tarabochia nie pasował do tego poziomu, zaplątał się Moya. Bjerringbro nie forsowało tempa. Wyglądało to tak, jakby wolało minimalnie przegrać, nie podejmując ryzyka i licząc, że u siebie rozstrzygną dwumecz. Po prostu czekali aż Nafciarze sami stracą paliwo do walki. I tak się stało.

Kasper Larsen czytał w myślach graczy Wisły i czekał w odpowiednim narożniku. W oka mgnieniu Bjerringbro przenosiło się na drugą stronę i jeśli nie z akcji, to po karnych Nikolaja Orisa Nielsena dokładali gole. W 45. minucie zrobiło się fatalnie. W kontekście dwumeczu koszmarnie (21:17).

Jedną nogą poza Ligą Mistrzów

Tak już zostało do końca. Daszek dwa razy obił Larsena ze skrzydła, Tarabochia zmarnował karnego przy stanie 20:23 i Wisła przegapiła ostatni moment na odrabianie strat. W duńskim zespole prym wiódł Skube, Słoweniec czasem aż dziwił się, że wychodziło mu tak dużo.

Dominacja zawodników Bjerringbro nie podlegała dyskusji, a nie można było się oprzeć wrażeniu, że jeszcze nie dokręcili śruby. Orlen Arena w drugiej połowie właściwie zamilkła, niektórzy kibice wyszli przed syreną. Na awans do fazy TOP 16 trzeba będzie raczej poczekać kolejny rok. Całe szczęście, że Wisła zebrała się na minutę przed końcem i zmniejszyła stratę z sześciu do czterech goli, chociaż marne to pocieszenie.

ZOBACZ TEŻ: Gwiazda może trafić do Płocka

Liga Mistrzów, play-off:

Orlen Wisła Płock - Bjerringbro-Silkeborg 22:26 (14:14)

Orlen Wisła: Borbely, Morawski - Daszek 1, Racotea 4, Moya, Obradović, Piechowski, Tarabochia 2, Mihić 1, de Toledo 3, Sulić 3, Gębala 2, Mlakar 2, Krajewski 4
Karne: 2/4
Kary: 8 min. (Obradović - 4 min., Daszek, de Toledo - po 2 min.)

Bjerringbro: Rezar, Larsen - Pedersen, Thomsen, M. Nielsen 3, N. Nielsen Oris 7, Lassen 1, Plogv Hansen 3, Skube 9, Noddesbo 1, Plougstrup, Hundstrup, Jensen, Knudsen 2
Karne: 4/6
Kary: 6 min. (Thomsen - 4 min., Jensen - 2 min.)

Komentarze (24)
avatar
arutek
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jechale ponad 200 km i slysze na chali ze niema chemi zawodnikem a trener to co wy chcecie osiagnac wisla sie skaczyla po manolo kadanasie zal 
avatar
Złoty Bogdan
23.02.2019
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Fajna ta Wisła, taka nie za mocna :) 
avatar
ck
23.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ciężkie dni przed kibicami orlen wisełki. Dziś komedia w wykonaniu ich drużyny, za tydzień rewanż w Dani, a za dwa tygodnie oklep od VIVE :) 
avatar
ck
23.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Mecz od początku do końca pod pełną kontrolą Silkeborga. Gdyby Duńczycy w końcówce nie odpuścili to w II połowie wisla zdobyłaby 6 bramek :) 
Luna-5
23.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Aby myśleć o grze w LM w przyszłym roku to trzeba zająć minimum ( ?) 2 miejsce w lidze a to raczej jest niemożliwe