PGNiG Superliga: festiwal strzelecki w Gdyni. Azoty zgasiły "czerwoną latarnię"

Azoty Puławy wygrały z Arką Gdynia 37:33 w 21. kolejce PGNiG Superligi. "Czerwona latarnia" rozgrywek przez wiele minut walecznie rywalizowała z murowanym faworytem.

Daniel Kordulski
Daniel Kordulski
Mateusz Seroka (Azoty) w akcji rzutowej Materiały prasowe / KS Azoty Puławy/Grzegorz Sierocki / Na zdjęciu: Mateusz Seroka (Azoty) w akcji rzutowej
Po niespełna 10 minutach spotkania obie drużyny miały na koncie w sumie już siedemnaście bramek. Z początkowych kilku trafień przewagi Azotów, stopniowo zrobił się remis. Dużą aktywność wykazywali w tym czasie puławianie, Krzysztof Łyżwa i Mateusz Seroka. Gorzej było tym razem w bramce. Walentyn Koszowy obronił zalewnie jeden z dwunastu rzutów gdynian. Jeden z nich, Dawid Przysiek, wyprowadził nawet Arkę na krótkotrwałe prowadzenie (14:13).

Warto jeszcze wspomnieć, że w składzie gości zabrakło Wadima Bogdanowa. Zastąpił go wychowanek klubu, reprezentant Polski juniorów, Wojciech Borucki. W ostatnich dziesięciu minutach przed przerwą Azoty uzyskały znowu kilka bramek przewagi. Koszowy w końcu odbił kilka piłek, a i sami gracze miejscowych popełnili kilka kolejnych strat.

Wyróżniającymi się w pierwszej części gry gdynianami byli - skuteczny Krzysztof Jasowicz oraz Robert Kamyszek. Ich drużynie w tych trzydziestu minutach zdecydowanie brakowało celnych rzutów z dystansu. Była to zdecydowanie pięta achillesowa Arki.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Kulesz kontra Gębala. Pojedynek bombardierów w Kielcach (WIDEO)

Zobacz także: nieudana wyprawa Azotów do Katalonii -->

Po zmianie stron początkowo wszystko toczyło się już zgodnie z przedmeczowymi przewidywaniami. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego zaczęli stopniowo powiększać prowadzenie. Po stronie Arki niemal samotnie walczył wtedy Jasowicz. Obrotowy sam dorzucał pojedyncze bramki do skromnego dorobku zespołu. Większe pole do popisu mieli za to puławscy skrzydłowi, na czele z Jerko Matuliciem i Adamem Skrabanią. Swój niezawodny rzut z dystansu uruchomił Paweł Podsiadło. Bardzo dobrą skuteczność notował między słupkami Borucki (36 procent).

Po kwadransie drugiej połowy przewaga gości osiągnęła jedenaście bramek. Wtedy nastąpił kolejny w tym meczu zwrot akcji. Zaczęło się od dwóch skutecznych obron Macieja Pieńczewskiego między słupkami gdyńskiej bramki. Dziwnie rozkojarzeni puławianie zaczęli co chwila tracić piłkę, bądź nieskutecznie rzucać. Podopieczni Dawida Nilssona sukcesywnie odrabiali straty kolejnymi kontrami. W 58. minucie udało im się zmniejszyć dystans do dwóch trafień. Ostatnie słowo znowu należało jednak do mocniejszych gości.

PGNiG Superliga:

Arka Gdynia - KS Azoty Puławy 33:37 (16:20)

Arka: Pieńczewski (11/37 - 23 proc.). - Jamioł 1, Kamyszek 8, Całujek, Lisiewicz 5, Rychlewski 3/3, Wolski, Ćwikliński 1, Czaja 2, Jasowicz 6, Przysiek 2, Skwierawski 3, Wołowiec 2.
Karne: 3/3
Kary: 4 min. (Całujek oraz Kamyszek).

Azoty: Koszowy (5/16 - 24 proc.), Borucki (5/17 - 23 proc.) - Adamczuk, Rogulski, Podsiadło 6, Jarosiewicz 1, Seroka 5, Matulić 5, Skrabania 3, Kaleb 2, Masłowski 2, Grzelak, Łyżwa 4, Gumiński 2/2, Titow 2, Kasprzak 5.
Karne: 2/2.
Kary: 2 min. (Grzelak).

Sędziowie: Michał Orzech oraz Robert Orzech (Brodnica).
Delegat: Zbigniew Uszyński (Szczecin).
Widzów: 110.

Dobra postawa Arki w meczu z Azotami jest zaskoczeniem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×