Tomasz Gębala wrócił do gry po groźnej kontuzji. Nie chciał skończyć jak Arkadiusz Milik

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Tomasz Gębala
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Tomasz Gębala

Tomasz Gębala niemal dziewięć miesięcy pauzował z powodu zerwanego więzadła krzyżowego w kolanie. Szczypiornista nie chciał się spieszyć z powrotem na boisko, by nie powtórzyć błędu Arkadiusza Milika.

W maju zeszłego roku Tomasz Gębala doznał urazu więzadła krzyżowego. Jego Orlen Wisła Płock walczyła wtedy w ćwierćfinale PGNiG Superligi z Wybrzeżem Gdańsk. Diagnoza lekarzy brzmiała niczym wyrok. Kontuzja oznaczała długą przerwę w treningach. Gębala najpierw przeszedł operację, a później długą rehabilitację.

Gębala do ćwiczeń wzmacniających mięśnie podchodził z cierpliwością. Ufał swoim rehabilitantom. Nie chciał się spieszyć z powrotem na boisko, by nie popełnić błędów, które mogły w przyszłości skutkować kolejnym urazem. Dlatego rehabilitacja trwała o miesiąc dłużej niż pierwotnie zakładano.

- Mogłem skończyć jak Arkadiusz Milik: szybki powrót i kontuzja drugiego kolana. Wiedziałem, że muszę to zmienić. Dlatego zacząłem robić niektóre ćwiczenia wręcz przesadnie na prawej nodze. Wszystko po to, by ją wzmocnić. Wciąż jest jeszcze trochę mniejsza niż lewa, ale idę do przodu - powiedział w wywiadzie udzielonym "TVP Sport".

23-latek ma już za sobą powrót do gry w rozgrywkach ligowych. Nie jest też wykluczone, że zostanie powołany przez trenera Patryka Rombla do reprezentacji Polski na kwietniowe mecze eliminacji mistrzostw Europy, w których rywalami Biało-Czerwonych będą Niemcy.

- Dla mnie gra w kadrze to zaszczyt i prestiż. Bardzo się cieszę, że mogłem dotychczas występować z orzełkiem na piersi. Jeśli będę miał jeszcze ku temu możliwość, będę starał się dawać z siebie wszystko. Zrobię co w mojej mocy, by wychodziło to jak najlepiej. I nie ma znaczenia, za kadencji którego trenera to będzie - dodał Gębala.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Juventus zlał Udinese. Błysk utalentowanego nastolatka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)