Na początku meczu prowadzonego przez polską parę sędziowską Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota, gospodarze częściej dochodzili do sytuacji rzutowych i byli na minimalnym prowadzeniu. Jednak szwankowała ich skuteczność pod węgierską bramką, poza tym dwa rzuty karne odbił Roland Mikler. Rosjanie nie wykorzystali momentu swojej lepszej gry i nie odskoczyli na więcej niż jedno trafienie (6:5).
W drugim kwadransie zawodnicy Eduarda Kokszarowa nie wyglądali już tak dobrze, chociaż szkoleniowiec szukał nowych rozwiązań, zawodnicy najczęściej gubili piłkę. Okazję wykorzystał Zsolt Balogh, rozgrywający najpierw trafił z rzutu karnego, a chwilę później zanotował bramkę po indywidualnej akcji, wyprowadzając reprezentację Węgier na prowadzenie 7:6.
Rosjanie kompletnie się pogubili, natomiast apetyt Węgrów rósł w miarę jedzenia. W następnych minutach reprezentacja zaliczała kolejne przechwyty, przed przerwą powiększyła prowadzenie do pięciu bramek różnicy, zaś po przerwie odskoczyła na dziewięć trafień i było już po zawodach (20:11).
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Kto zdobędzie mistrzostwo Polski? "Legia zyskała luz po zwolnieniu Sa Pinto"
Przeczytaj: Maciej Pilitowski zagrał na nosie krytykom. Może przydać się kadrze
Reprezentanci Sbornej próbowali gonić wynik w końcówce, ale kilka zrywów w wykonaniu Timura Dibirowa czy Dmitrija Santałowa nie wystarczyło na silniejszych Węgrów. Drużyna prowadzona przez Istvana Csoknyaia zwyciężyła 25:19 i jest samodzielnym liderem w grupie. Okazja do rewanżu dla Rosjan nadarzy się za trzy dni, w niedzielne popołudnie.
Dzień wcześniej padł korzystny dla tych drużyn rezultat w innym spotkaniu tej grupy, reprezentacja Włoch sensacyjnie pokonała osłabionych Słowaków i zdobyła swoje pierwsze punkty w eliminacjach.
3. kolejka, El. ME 2020:
Grupa 7
Rosja - Węgry 19:25 (10:15)
Najwięcej bramek: dla Rosji - Timur Dibirow 5, Dmitrij Santałow 4, Sergei Kosorotov i Dmitrij Kiselew - po 3; dla Węgier - Zsolt Balogh i Bence Banhidi - po 5, Zsoltan Szita 4, Bendeguz Boka 3.