Arka Gdynia rozpoczęła od zwycięstwa z Zagłębiem Lubin. W następnych dwóch kolejkach zespół Dawida Nilssona pokonał Sandrę Spa Pogoń Szczecin 28:27, a w środę rozgromiła w Mielcu miejscową Stal 32:23. Z dostarczyciela punktów w rundzie zasadniczej, drużyna przerodziła się bardzo szybko w dominatora grupy spadkowej.
Co się stało z zespołem, że prezentuje się diametralnie inaczej? - Dokonaliśmy kilku zmian jeśli chodzi o obronę. Ten rok był dla nas na tyle ciężki, że nauczył nas jak sobie radzić z dużą presją i z falą krytyki. Pozmienialiśmy kilka rzeczy, jeśli chodzi o przygotowanie do meczu. Bardzo ważna jest tu też wiara w zwycięstwo. Wygrana z Zagłębiem była dla nas przełomem, bo cała Polska dawno temu skazała nas na spadek, a jak widać na załączonym obrazku, mamy już trzy wygrane. Walczymy do samego końca i o tym rozmawialiśmy od roku, że musimy tak do tego podchodzić - powiedział Dawid Nilsson.
Orlen Wisła Płock ma półfinał na wyciągnięcie ręki. Zobacz więcej!
Powrót z długiego wyjazdu do Mielca po tak okazałej wygranej smakował znakomicie. - Cała podróż do Mielca jest ciężka, wróciliśmy do domu o 5:30 rano. Oczywiście humory nam dopisują, aczkolwiek mamy świadomość tego, co mamy w sobotę. Kalendarz nas nie rozpieszcza i chłopcy odczuwają trudy meczów. Wracając z jednego, zaczynamy koncentrować się na następnym - podkreślił Nilsson.
Krzysztof Lijewski poza kadrą na PSG. Zobacz więcej!
Zespół z północnej części Trójmiasta prowadzi w grupie spadkowej na osiem spotkań przed końcem. Czy utrzymanie jest już na wyciągnięcie ręki? - Ja jestem daleki od wyciągania takich wniosków. Musimy za każdym razem wychodzić na mecz tak, jak byśmy mieli zerowy dorobek punktowy. Wszystko jest tu jeszcze możliwe i nie możemy kalkulować. Nie jesteśmy zespołem z Kielc czy z Płocka i jak sobie pozwolimy na chwilę nonszalancji, może to nas kosztować zbyt wiele - podsumował trener Arki.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"