Gra SPR Stali Mielec w ataku pozostawiała wiele do życzenia, szczególnie brakowało siły ognia z drugiej linii. Najgroźniejszą bronią był obrotowy Piotr Krępa, ponownie zdecydowanie wyróżniający się na tle kolegów (5/5).
- Jedynie Piotr Krępa trzymał poziom, niestety po meczu z Zagłębiem nie mogę wyróżnić nikogo z rozgrywających. Mało nam wychodziło w ataku, do tego w obronie czasem zachowywaliśmy się jak dzieci we mgle - skwitował trener Michał Przybylski.
Brak zdecydowanego lidera stał się największym problemem Stali (ZOBACZ). W poprzednich występach dobre momenty miewał Piotr Rutkowski, ale przeciwko Miedziowym był bardzo chimeryczny, kilka razy pospieszył się z decyzją. Tomasz Mochocki i Matej Sarajlić wyhamowali po dobrym starcie, Bartosz Kowalczyk miał sporo pomyłek na koncie. - Nikt z nas nie potrafił wziąć na siebie ciężaru - przyznał Mochocki.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #9: Awantura po meczu Lechii z Legią. To już wojna polsko-polska! [cały odcinek]
Tak naprawdę mielczanie wciąż się docierają, bo Hubert Kornecki i Dzianis Wołyncow w trybie ekspresowym dołączyli do zespołu z powodu plagi urazów. Lepiej zgrany jest Kornecki, który dostaje więcej minut i powoli wnosi oczekiwaną jakość. Białorusin, czołowy rozgrywający I ligi, którym rok temu interesowała się czołówka Superligi, dopiero wchodzi do siódemki.
Czasu na poprawki właściwie nie ma, 4 maja Stal zagra u siebie z Sandra Spa Pogonią Szczecin. Tylko zwycięstwo poprawi sytuację w grupie spadkowej, mielczanie aktualnie zamykają tabelę i grozi im spadek.
(poza kilkoma wyjątkami) będą się tylko przyglądać bo tak można.