Burza po meczu Stali Mielec. Sędziowie pod ostrzałem

Materiały prasowe / SPR Stal Mielec / Na zdjęciu: drużyna Stali Mielec
Materiały prasowe / SPR Stal Mielec / Na zdjęciu: drużyna Stali Mielec

Gorąco na finiszu spotkania w Mielcu. Na siedem sekund przed końcem meczu z Zagłębiem Lubin (26:27) piłka zaplątała się w kotary, ale sędziowie nie zatrzymali gry i Stal nie mogła oddać ostatniego rzutu. Zawodnicy i trenerzy domagali się wyjaśnień.

Przy sygnalizacji gry pasywnej SPR Stal Mielec próbowała sfinalizować swoją ostatnią akcję i doprowadzić do karnych. Jeden z rzutów został zablokowany, piłka opuściła boisko, ale tak nieszczęśliwie zaplątała się w kotarę otaczające parkiet (i przy okazji przykleiła), że Piotr Krępa wyciągnął ją dopiero po upływie siedmiu sekund. Rozbrzmiała końcowa syrena, zawodnicy Zagłębia Lubin zaczęli się cieszyć, a mielczanie i ich sztab szkoleniowy ruszyli w kierunku sędziów oraz delegata, by usłyszeć, czemu czas nie został wstrzymany. Dowiedzieli się, że nie było takiej konieczności.

Teoretycznie w przepisach nie istnieje zapis szczegółowo odnoszący się do sytuacji z Mielca. Sędziowie natomiast powinni wziąć pod uwagę zatrzymanie czasu gry nie tylko w kilku obligatoryjnych sytuacjach. Dotyczy to m.in. wpływu czynników zewnętrznych.

Przytaczamy odpowiedni fragment przepisów gry w piłkę ręczną ze strony ZPRP:

Poza sytuacjami wskazanymi w przepisie 2:8, kiedy zatrzymanie czasu gry jest obligatoryjne, sędziowie powinni wziąć pod uwagę zatrzymania czasu gry również w innych sytuacjach, do których w szczególności zalicza się:
a) wpływ czynników zewnętrznych np. konieczność wytarcia boiska;
b) okoliczności wskazujące, że zawodnik mógł ulec kontuzji;
c) wyraźne opóźnianie gry przez drużynę np. zawodnik zwleka z wykonaniem rzutu, odrzuca piłkę lub jej nie oddaje;
d) dotknięcie przez piłkę sufitu lub przedmiotów ponad boiskiem (11:1) i odbicie piłki daleko od miejsca wykonania rzutu z linii bocznej, tak że powoduje to nieuzasadnioną stratę czasu gry.
Decydując o zatrzymaniu czasu gry sędziowie muszą wziąć pod uwagę w każdej sytuacji, czy przerwa w grze bez zatrzymania czasu gry nie działa na niekorzyść którejś z drużyn. Np. jeśli 41 drużyna wyraźnie prowadzi w końcówce meczu, to nie ma potrzeby zarządzenia time-out dla szybkiego wytarcia boiska. Nie jest zasadne zatrzymanie czasu gry, gdy w sytuacji wynikowej drużyna przegrywająca własnymi działaniami powoduje utratę czasu gry.

Zapewne sytuacja nie wywołałaby takich kontrowersji, gdyby nie stawka spotkania (ZOBACZ). W grupie spadkowej Superligi każdy punkt może okazać się tym na wagę utrzymania, a potyczka Stali z Zagłębiem była bardzo istotna dla układu tabeli. W podobnych sytuacjach, idąc z duchem gry, sędziowie niejednokrotnie wstrzymywali czas. O sprawę zapytamy wkrótce szefa sędziów, Mirosława Bauma.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 108. Marek Szkolnikowski: W Polsce jest ogromny problem z ekspertami. Byli piłkarze często nie znają się na piłce

- Nigdy o tym nie mówię, ale musieliśmy walczyć z niektórymi decyzjami sędziów, m.in. o wykluczeniach moich zawodników po akcjach Bartłomieja Jaszki. To jednak nas nie tłumaczy, przez całe spotkanie brakowało nam lidera - skomentował trener Stali Michał Przybylski.

ZOBACZ: Pogoń bliżej utrzymania. Ważny sukces

W podobnym tonie wypowiadali się zawodnicy. - Wszyscy widzieli, co się działo w końcówce, ale nie jestem od komentowania decyzji sędziów. Ja mogę tylko przeprosić za naszą grę - powiedział Hubert Kornecki. - Nie ma co zrzucać winy na arbitrów, taką decyzję podjęli i trzeba to uszanować. Ktoś inny będzie analizował wideo i stwierdzi, czy nam zaszkodzili, czy postąpili słusznie - skwitował Tomasz Mochocki.

Źródło artykułu: