Anton Terekhof to także aktualny reprezentant swojego kraju, z którym wywalczył nie tak dawno awans do mistrzostw Europy. Umowa z 27-letnim Ukraińcem będzie obowiązywać przez dwa najbliższe sezony.
Co ciekawe, do przyjęcia propozycji złożonej przez działaczy Sandra Spa Pogoni skusił go inny zawodnik klubu z portowego miasta, Dmytro Horiha.
Leworęczna rozgrywająca Pogoni w kręgu zainteresowań mistrzyń Polski
- Tajemnic handlowych nie zdradzę, ale nie zapłaciliśmy mu pięć razy więcej. Naszym atutem była dobra opinia Dmytro Horihy, finansowa stabilizacja i ciekawy plan rozwoju - przyznał w rozmowie z Jakubem Lisowskim z gs24.pl prezes Paweł Biały.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Prezes ZPRP? Sławomir Szmal
[/color]
Terekhof zastąpi pożegnanego po zakończeniu poprzedniego sezonu Sebastiana Zaporę, który już dwukrotnie reprezentował granatowo-bordowe barwy. O pozycję będzie rywalizował z Mateuszem Gawrysiem. Tego drugiego sprowadzono jeszcze w trakcie walki o utrzymanie się w rozgrywkach.
W Pogoni nie zagrają za to ani Marek Bartosik, który wrócił do swojego rodzimego Zagłębia Lubin, ani Marcin Teterycz. Żaden z nich nie przekonał do siebie szczecińskich działaczy. Niewykluczone za to, że Teterycz trafi do pierwszoligowej Gwardii Koszalin.
Spora strata dla Niemców i Francuzów w Lidze Mistrzów
Jak zdradził brat Pawła, Rafał, który pełni funkcję pierwszego trenera, na chwilę obecną kolejne transfery nie są już planowane. - Mam 14 zawodników, na których mi bardzo zależało. Nie zależało nam na gwiazdach, bo chcemy, by wyróżniała nas głównie obrona. Jako klub będziemy przygotowani, by w trakcie sezonu dokonać jeszcze jednego wzmocnienia. Funkcjonowało to w ostatnich latach z dobrym skutkiem - dodał.
Celem Pogoni będzie awans do ósemki. - Mam bardzo fajny skład, sprawdzony w ostatnim sezonie, a teraz jeszcze wzmocniony na bramce. I od pierwszego treningu będziemy się nastawiać na skuteczną grę o ósemkę. Chcemy wrócić do play-off. Nie mówię, że już jesteśmy drużyną na czołową piątkę, ale o miejsca 6-8 możemy grać. Innego celu nie ma - podsumował trener.